Janusz Szewczak: Wydać łatwo, zarobić trudno

opublikowano: 25 marca 2016
Janusz Szewczak: Wydać łatwo, zarobić trudno lupa lupa
fot: GB/04

W 1938 r. wielki polski patriota, wybitny menedżer, minister skarbu Eugeniusz Kwiatkowski stwierdził: „Polakom najbardziej brak głębokiego rozumu praktycznego na co dzień i silnych instytucji finansowych, operujących pieniądzem i kredytem”. To diagnoza wciąż aktualna. Polsce w roku 2016 bardzo potrzebni są bankierzy-wizjonerzy, ale niezbędni są też prawnicy – finansowi rzemieślnicy, bo Polacy czekają na szybkie efekty poprawy warunków życia, mają większe aspiracje i uwierzyli, że władza może dotrzymać danego słowa.

 

Jest rzeczą bezdyskusyjną, że pieniądze wydane w ramach rządowego programu „Rodzina 500 plus”, owe 17 mld zł, to najlepiej zainwestowane pieniądze od 26 lat. Będą nie tylko sensownie wydane przez polskie rodziny, ale w znacznej części – 7-8 mld zł – wrócą do budżetu państwa i budżetów samorządowych w formie dochodów podatkowych z VAT, CIT, PIT, akcyzy czy różnego rodzaju opłat czy usług. Pieniądze te nie trafią za to ani na giełdę w Londynie, ani do banków w Szwajcarii.

Podatek od instytucji finansowych, tzw. podatek bankowy, mimo wielkiego oporu lobby lichwiarsko-bankowego oraz przedstawicieli opozycji – PO, PSL i Nowoczesnej – wszedł w życie. W jakimś sensie wymusi na głównie zagranicznych bankach, firmach ubezpieczeniowych, pożyczkowych dorzucenie się do wspólnego budżetowego kotła i być może co nieco ukróci Eldorado dla zagranicznego kapitału, jakie funkcjonowało przez ostatnie ćwierć wieku nad Wisłą.

Podatek od handlu wielkopowierzchniowego powinien być jeszcze przepracowany, by nie dobić ledwie dychającego polskiego małego i średniego handlu, by nie wylać dziecka z kąpielą za kwotę zaledwie 2 mld zł nowych wpływów podatkowych. Jednak wydaje się on niezbędny, by wyrównać szanse konkurencyjne z wielkimi, zagranicznymi sieciami handlowymi, suto dofinansowanymi przez zagraniczne banki i instytucje finansowe.

Trzeba znaleźć niemałe pieniądze na waloryzację świadczeń emerytalnych, jak też zwiększyć program finansowania darmowych leków dla osób starszych w programie 75 plus, bo kilkaset milionów złotych na razie na niewiele starczy. Tyle tylko, że firmy farmaceutyczne w Polsce, prawie wyłącznie zagraniczne, miały tutaj przez ostatnie 26 lat prawdziwy raj, krociowe zyski, totalną pobłażliwość władz i instytucji kontrolnych, zaś Polacy najwyższe w Europie dopłaty własne do ceny leków. Łatwo więc o pieniądze nie będzie, ale oczywiste jest, że w służbie zdrowia najważniejsi powinni być chorzy, a nie rynkowe interesy.

Trzeba też myśleć o zwiększeniu kwoty wolnej od podatku czy obniżeniu wieku emerytalnego, czy też o programie kas budowlano-mieszkaniowych, zwłaszcza dla ludzi młodych, ale to wszystko oznacza wyższe wydatki i wzrost kosztów i obciążeń budżetowych. I prawdziwą sztuką będzie właśnie znalezienie środków na ich finansowanie.

To i tak będzie znacznie sensowniejsze niż budowa najdroższych autostrad na świecie, budowa kopalń miedzi na pustyni w Chile, kupowanie Pendolino czy francuskich helikopterów, nie mówiąc już o przeznaczaniu 8 mld euro, czyli blisko 33 mld zł, na tzw. Plan Junckera, o którym niewiele pewnego da się powiedzieć…

Ale najważniejsze jest, by wysilić mózgi i stworzyć koncepcje rozwojowe, przygotować, i to szybko, konkretne propozycje rozwiązań finansowych, ale nie w stylu Polskich Inwestycji Rozwojowych „ch… d… i kamieni kupa”, czyli kolejnych złudzeń, że innowacje szybko zapewnią dopływ świeżej gotówki i znaczących kwot do budżetu państwa. Bo w biznesie jest tak, że żeby wyjąć, najpierw trzeba sporo włożyć i często cierpliwie zaczekać na efekty. A my, jako kraj po latach dewastacji i rabunku, za długo czekać nie możemy.

Jak to przewidująco ujął red. Witold Gadowski, któremu chodzi absolutnie słusznie o pobudzenie naszej gospodarki i przestawienia jej na bardziej propaństwowe i prorozwojowe tory, w komentarzu na portalu Stefczyk.info: „Czy ktoś w rządzie PiS posiada strategię na miarę realnego wyjścia z roli wioskowego głupka, który jedynie popatrzeć sobie może?”.

Wydaje się, że nie tylko red. Gadowski, ale miliony Polaków mogą powiedzieć: czekamy na strategiczną myśl, na kierunek, który pozwoli stwierdzić: tak, znaleźliśmy się w rękach ludzi, którzy wiedzą, czego chcą i co ważniejsze – wiedzą, jak to zrobić!

Tak, PiS ma takich ludzi, trzeba się tylko na nich otworzyć, wykorzystać ich talenty i ich bardzo już skonkretyzowane propozycje i projekty. To naprawdę da się zrobić, trzeba tylko odważnej decyzji, by takie wyzwanie podjąć, bo nie wszystkim będzie się to podobać. Tego typu propozycje składał już przecież szef resortu skarbu państwa Dawid Jackiewicz. Istnieje szerokie grono ekspertów młodego pokolenia, z bardzo daleko idącymi i głęboko przemyślanymi projektami, gdzie i jak można zacząć zarabiać potężne pieniądze, tym razem dla Polski i Polaków, repolonizować zyski idące w dziesiątki miliardów złotych, transferowane za granicę, a osiągane tu, nad Wisłą.

Ci ludzie mają sposób na to, jak stworzyć prawdziwe, biznesowe i znaczące polskie koncerny i tzw. wehikuły finansowe, które wesprą polski rząd i budżet, tworząc Skarb Narodowy, który posłuży do realizacji strategicznych celów gospodarczych naszego kraju. Skarb państwa może bowiem aktywnie i skutecznie promować i kształtować własną politykę gospodarczą, długofalowy rozwój, silną pozycją konkurencyjną w Europie, ale nie może tego uczynić bez posiadania i wsparcia własnych instytucji finansowych.

Warunkiem niezbędnym budowania silnego państwa polskiego, istniejącego praktycznie, a nie teoretycznie, jak i poprawy jego pozycji finansowej jest przede wszystkim budowa Narodowej Grupy Finansowej (NGF) oraz Banku Skarbu Narodowego, który byłby w stanie szybko zbudować polską strategię gospodarczą „dobrej zmiany”, z wykorzystaniem dźwigni finansowej i kredytowej. Kluczem do tego sukcesu byłaby też dobra współpraca z NBP, a w konsekwencji zarówno repolonizacja banków, jak i przedsiębiorstw, wsparcie polskiego eksportu i wyrwanie się z tzw. pułapki średniego rozwoju i nędznych dochodów polskich rodzin.

I to właśnie najbardziej nie podoba się agencjom ratingowym z S&P na czele oraz niemieckim gazetom, w tym organowi kół gospodarczych i finansowych „Handelsblatt”, które są bardzo zaniepokojone tym, iż Polacy i polski rząd zaczęli myśleć poważnie o własnych interesach.

Ale fundamentalną sprawą jest to, by jak najszybciej dokonać szybkiego i skutecznego uszczelnienia systemu podatkowego, gdyż jak na razie tracimy w ten sposób blisko 100 mld zł każdego roku. Nie tylko z tytułu oszustw i wyłudzeń w ramach podatku VAT tracimy 40-50 mld zł rocznie, z tytułu niezapłaconego podatku od przedsiębiorstw CIT aż 46 mld zł, z powodu przemytu towarów akcyzowych: paliw, papierosów, alkoholu czy hazardu online, blisko 20 mld zł rocznie. Same tylko zaległości podatkowe wraz z odsetkami, które powinny trafić do budżetu państwa i budżetów samorządowych to astronomiczna kwota aż 50 mld zł, zaś nieściągnięte składki ZUS wraz z odsetkami to kolejne ponad 55 mld zł. Na samą biurokrację wydajemy rocznie blisko 50 mld zł, na unijny program „Kapitał Ludzki” wydano blisko 49 mld zł, choć niewiele on dał polskiej gospodarce, nie mówiąc już o polskim przemyśle, którego prawie nie posiadamy. Można szacować, że coroczny odpływ polskich pieniędzy za granicę to 70-90 mld zł, a szara strefa w Polsce to już blisko 250 mld zł.

Jest więc z czego oszczędzać, by sensownie wydawać, i to w krótkiej perspektywie czasowej. Trzeba tylko podjąć skuteczne, mądre, ale i sprytne działania. Wydać pieniądze każdy umie i potrafi, zarobić je znacznie trudniej. W cenie powinny być realne propozycje pozyskania nowych źródeł dochodów i poczynienia znaczących oszczędności oraz ukrócenia finansowego rabunku na Polsce i Polakach.

 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła