Morawieckiego start, ale czy up?

opublikowano: 28 marca 2016
Morawieckiego start, ale czy up? lupa lupa
fot: GB/04

Autor: Aleksander Kobyłka

Chcemy być w oku cyklonu cyfrowej rewolucji” – tak w jednym zdaniu wicepremier Mateusz Morawiecki wyjaśnił, dlaczego rozwój innowacyjnych firm stał się jednym z pięciu filarów jego planu. Czy to wystarczy, aby wesprzeć rozwój rodzimych start-upów i zaaplikować innowacyjny skok polskiej gospodarce?

Przedsiębiorczość, innowacyjność, start-upy – te trzy słowa często przewijały się przez zaprezentowany w połowie lutego przez ministra Mateusza Morawieckiego „Plan na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju”. Zgodnie z jego diagnozą polskiej gospodarce szybko wyczerpuje się paliwo, które obecnie ją napędza. A skoro jesteśmy w trakcie nowej, cyfrowej rewolucji, nie sposób nie postawić na rozwój innowacyjnych firm, które będą w stanie przenieść polską gospodarkę na wyższy poziom i powstrzymać drenaż talentów, które opuszczają Polskę i rozwijają swoje biznesy poza krajem.

Uwolnić potencjał

Choć o innowacyjności mówi się od lat, po raz pierwszy technologicznym spółkom rządzący poświęcają tak wiele uwagi. Tymczasem środowisko polskich start-upowców zabiegało o nią już od dłuższego czasu. Z tego względu ponad dwa lata temu powołano do życia fundację Startup Poland, której celem była m.in. identyfikacja i likwidacja barier ograniczających rozwój młodych firm, rekomendowanie działań stymulujących przedsiębiorczość technologiczną, a także budowanie świadomości potencjału start-upów wśród decydentów, polityków i samorządowców.

W czasie poprzedniej kadencji sejmu fundacji udało się wpłynąć na przyjęcie pakietu zmian na rzecz innowacji, choć nie był on do końca zgodny z oczekiwaniami polskich start-upów, a komunikacja z przedstawicielami władz pozostawiała wiele do życzenia. Sytuacja uległa diametralnej zmianie po stworzeniu nowego rządu.

– Jeszcze nigdy tak często nie byliśmy gośćmi rządzących. To pierwsza ekipa u władzy, która ma tyle entuzjazmu, zapału i chęci, a co ważniejsze, jest otwarta na dialog. W kluczowych dla nas Ministerstwach – Rozwoju, Cyfryzacji, Nauki – są ludzie, którzy chcą słuchać naszego środowiska. Powstała też Rada ds. Innowacyjności. To wszystko pozytywne dla nas sygnały – mówi Eliza Kruczkowska, prezes fundacji.

Budowanie mostów

Jednym z podstawowych elementów rządowego planu jest program Start In Poland, którego celem jest pomoc start-upom w dotarciu do spółek Skarbu Państwa (SSP) oraz w uzyskaniu wsparcia kapitałowego i merytorycznego. Jak pisze resort rozwoju, „rolą polskich korporacji będzie dostarczenie odpowiednich zasobów (wiedzy, infrastruktury) niezbędnych do dynamicznego wzrostu start-upów”. W ramach programu start-upy mają zyskać dużych partnerów, którzy pomogą im we wdrażaniu swoich pomysłów i osiągnięciu dużej skali działania. Będzie to zatem swoisty program akceleracyjny prowadzony przez korporacyjny fundusz venture capital.

Na konieczność stworzenia takich połączeń wskazuje Eliza Kruczkowska. – Do tej pory start-upom ciężko było dostać się do spółek SP, nie było tam odpowiednich ludzi, z którymi można rozmawiać, a nawet jeśli byli, często wewnątrz firmy nie było nikogo, kto chciałby te innowacje wprowadzać – mówi.

Czy to się uda?

Problem polega na kwestii, czy polskie spółki skarbu państwa również mają ten pociąg do innowacji i zapotrzebowanie na kreatywne pomysły poprawiające ich funkcjonowanie. Wierzy w to minister skarbu Dawid Jackiewicz. – Chcemy zidentyfikować problemy i potrzeby, a z tym portfelem zapotrzebowania zwrócić się do młodych naukowców i przedsiębiorców – mówił. Wola polityczna zatem jest, natomiast czy to wystarczy, aby połączenie SSP ze start-upami zadziałało?

Z większą ostrożnością program Start In Poland oceniają ludzie z branży, wskazując na potencjalne problemy.

– Obawiam się, że spółki skarbu państwa nie są przygotowane na innowacje. Dla nich najlepiej byłoby, gdyby inwestycję w start-up można było rozstrzygnąć poprzez przetarg. A to tak nie działa – mówi Arkadiusz Skuza, współtwórca i szef K2 Disruption Lab. Jego zdaniem częstym problemem jest również brak odpowiednich kompetencji i procedur, choć w tym obszarze program może wiele poprawić, gdyż ma on funkcjonować na poziomie członków zarządu spółek.

Wtóruje mu Bartłomiej Gola, partner generalny SpeedUp Venture Capital Group. – Innowacje wiążą się z olbrzymim ryzykiem, tymczasem w SSP i administracji istnieje szczególnie duża niechęć do jego podejmowania, za wszelką cenę chce się unikać porażek i pomyłek. Nie da się jednak rozwijać innowacji, jeśli ludziom, którzy o nich decydują, nie da się szansy poniesienia porażki – mówi.

Należy również pamiętać, że kapitał jest tylko jedną z potrzeb młodych firm. Kluczem do efektywnego wsparcia jest tzw. smart money. – By rozwijać innowacje, nie jest potrzebny tylko kapitał, ale również wsparcie w jego wydawaniu, powiązany transferem wiedzy, consultingiem, networkingiem, know-how – uważa Gola. A z dostarczeniem całego pakietu spółki same mogą sobie nie poradzić. 

Powstaje również pytanie o rolę państwa. Czy powinno jedynie tworzyć ramy współpracy SSP i start-upów, pozwalając potem działać samym podmiotom, czy też aktywnie działać nawet na poziomie organizacji warsztatów kreatywnych i Demo Day, jak zapisane jest w projekcie Start In Poland?

Pomysły, które znalazły się w rządowych planach, są obiecujące i choć znaków zapytania nadal jest sporo, nie muszą one zagrażać powodzeniu programu.  Jeśli chcemy wyrwać się z pułapki średniego dochodu i przeciętnego produktu, musimy stawiać na innowacje. – Start-upy są niezbędne, by ci najwięksi gracze na rynku szybciej się rozwijali i następowała wymiana energii, technologii, wiedzy, kapitału ludzkiego. Jeśli nie chcemy być jedynie biernymi konsumentami nowoczesnych technologii, a sami je wytwarzać, musimy stawiać na innowacje – podsumowuje Bartłomiej Gola.

Więcej na ten temat w kwietniowym wydaniu „Gazety Bankowej” 

 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła