Ostra podwyżka stóp procentowych w strefie euro

opublikowano: 27 października 2022
Ostra podwyżka stóp procentowych w strefie euro lupa lupa
fot. Pixabay

Europejski Bank Centralny drugi raz z rzędu podniósł stopy procentowe o 75 punktów bazowych. Główna stopa depozytowa została wywindowana do poziomu 1,5 proc., a jeszcze w czerwcu br. miała wartość ujemną (minus 0,5 proc.). W efekcie koszt pieniądza w Eurolandzie stał się najwyższy od 2008 r.

Rada Prezesów Europejskiego Banku Centralnego zdaje się patrzeć przez palce na czarne chmury nieprzerwanie kłębiące się nad Eurolandem i kontynuuje agresywne zacieśnianie swojej polityki fiskalnej. Oczywiście wszystko przez inflację, która we wrześniu otarła się o 10 proc. i była najwyższa w historii strefy euro – komentuje czwartkową decyzję EBC Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.

Znikająca zapowiedź serii podwyżek

Ogłaszając kolejną ostrą podwyżkę stóp procentowych, europejskie władze monetarne starają się zachować oblicze potwierdzające pełną determinację w walce z rekordowym wzrostem cen. Nie pozwoliły sobie jednak na deklaracje, że następne ruchy stóp będą równie mocne. Kolejne decyzje mają zapadać z posiedzenia na posiedzenie, co oznacza, że bank wycofał się z zapowiedzi o serii podwyżek.

Decydenci EBC uznali jednocześnie, że jest za wcześnie, by podejmować trudne decyzje odnośnie do przyszłości sumy bilansowej. Ratunkowe narzędzia czasu pandemicznego kryzysu, głównie skup aktywów, napompowały ją z ok. 4,7 do astronomicznej wartości przeszło 8,8 biliona euro. Zapowiedziano jedynie zmianę warunków programu tanich pożyczek TLTRO III, w celu skłonienia banków do ich wcześniejszej spłaty.

Przed dzisiejszym posiedzeniem oczekiwano, że na trzech kolejnych posiedzeniach w grudniu, lutym oraz marcu stopy łącznie wzrosną o dalsze 1,25 punktu procentowego. To bardzo wysoko zawieszona poprzeczka, do której trudno dosięgnąć, tym bardziej w obliczu ostatniej, bardzo dynamicznej poprawy kondycji wspólnej waluty – ocenia ekspert z Cinkciarz.pl.

Gasną obawy kryzys gazowy i walutowa panika 

W minionych kilku dniach panika z przełomu września i października ustąpiła. W kilka tygodni euro podrożało w relacji do dolara o kilka procent i znów stało się więcej warte od amerykańskiej waluty. Dzięki temu za dolara płaciliśmy 4,70 zł, czyli najmniej od pięciu tygodni. W tym samym czasie kurs euro zanurkował do 4,75, a franka obniżył się pod 4,80 zł i na chwilę osiągał najniższe pułapy od końcówki lipca.

Za nagłą odwilż w notowaniach walut, ale także na parkietach akcyjnych (nawet rodzimy WIG20 od dna bessy odbił się na przeszło 10 proc.) i zwrot na rynku obligacji odpowiada nie tylko wygasanie obaw o kryzys gazowy, ale także ponowne pojawienie się nadziei, że na horyzoncie zaczyna majaczyć kres cyklu zacieśniania w Stanach Zjednoczonych. Wprawdzie w przyszłą środę Rezerwa Federalna podniesie stopy już czwarty raz z rzędu o 75 punktów bazowych (do najwyższego od kilkunastu lat przedziału 3,75-4,50 proc.), ale inwestorzy liczą, że będzie to już ostatni tak gwałtowny ruch, a podwyżki zakończą się na początku 2023 r. – wyjaśnia Bartosz Sawicki z Cinkciarz.pl.

Wiele zależy od decyzji Fed i RPP

Nadzieje te mogą jednak okazać się płonne, a entuzjazm znów w mgnieniu oka wyparować i ustąpić miejsca niekorzystnym dla złotego minorowym nastrojom inwestycyjnym. Decydenci z Fed utrzymują wszak ostry kurs w swoich wypowiedziach, inflacja bazowa w USA osiągnęła we wrześniu 40-letni szczyt, a rynek pracy jest rozgrzany do czerwoności. Co więcej, najświeższe dane wykazały, że po dwóch kwartałach z ujemną dynamiką PKB, amerykańska gospodarka w III kw. br. wzrosła aż o 2,6 proc. (w ujęciu zannualizowanym), przy lepszym od prognoz wyniku konsumpcji.

Oznacza to, że choć kursy walut mogą mieć już za sobą tegoroczne ekstrema, to potencjał do ich dalszego dynamicznego obniżania się mógł zostać już wyczerpany. Z perspektywy złotego zagrożeniem jest także listopadowe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. W bieżącym cyklu RPP zaskakiwała i mocniejszymi podwyżkami i ich mniejszą skalą. Trzy ostatnie niespodzianki – z maja, lipca i przede wszystkim października – działały jednak na niekorzyść polskiej waluty – przypomina Bartosz Sawicki.

Źródło: materiały prasowe

 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła