Zawód: youtuber

opublikowano: 20 sierpnia 2016
Zawód: youtuber lupa lupa
Orange Video Fest by LifeTube w Warszawie odwiedziło 12 tysięcy fanów nowych mediów / fot. Mateusz Włodarczyk

Lawina internetowych transmisji wydarzeń na żywo nadaje nową jakość reklamie i marketingowi, wprawiając w nerwowość stacje telewizyjne, których monopol na obraz topnieje w oczach

Określenie na nowe media „Content is the king” (z ang. rządzi treść) odchodzi w przeszłość. Definicja na dziś to: „Video is the king”, bo teraz odbiorca jest jednocześnie twórcą przekazu, którym jest live-streaming, czyli inaczej nadawanie obrazu na żywo (fachowcy powiedzą: strumieniowanie na żywo za pośrednictwem aplikacji lub programów), by móc w czasie rzeczywistym pokazać to, co dzieje się w naszym realnym lub wirtualnym świecie, bez względu na strefę czasową czy miejsce, w którym przebywamy.

Za pierwsze „wideo na żywo” można było uznać już czat czy Skype, dzięki którym istnieje możliwość zobaczenia osoby, z którą się rozmawia. W najnowszej technologii nie chodzi już tylko o samą ideę wirtualnego kontaktu. Zmienił się także cel nadawania: przede wszystkim najważniejsze stało się budowanie tożsamości w internecie, społeczności użytkowników – „followersów” – i zbieranie tzw. „lajków”. Ci, którzy w internecie królują – mają do powiedzenia najwięcej, a ich siła porównywana jest do przekazu największych gwiazd estrady czy światowych liderów politycznych. Skąd ta moc? Okazało się, że technologia nie tylko zaspokaja społeczną potrzebę ekshibicjonizmu i podglądactwa, którą ukrywaliśmy aż do czasów transmisji „Big Brothera”, ale współpracując z markami i dyktując trendy – pośrednio decyduje o tym, co się kupuje, nosi, mówi. Po prostu o tym, jak się żyje.

Możliwości, jakie mają dziś influencerzy online, bo tak się określa nowych bohaterów internetu, są niezmierzone: YouTube, YouTube Red (obecnie dostępny w USA), Periscope Twitter (na którym w 2015 r. wprowadzono opcję dodawania nagrań wideo), Facebook Live, Snapchat – to tylko najpopularniejsze serwisy i aplikacje.

Idea nadawania na żywo swój początek i przede wszystkim olbrzymi potencjał wzięła z gamingu – pasji, której jeszcze do niedawna nie można było nazwać pracą. Do streamowania służy wielbicielom gier komputerowych kilka portali, w tym m.in. Twitch.tv, na którym najpopularniejsze konta skupiają podczas jednej transmisji kilka tysięcy widzów.

Kamil Bolek z agencji LifeTube, zrzeszającej twórców kanału i zajmującej się ich kompleksową opieką marketingową, prawną i technologiczną, tak mówi o influencerach online: „Youtuberzy już teraz cieszą się niewiarygodną sympatią swoich widzów, na których mają ogromny wpływ. Dla przykładu na ostatnie spotkanie twórców z fanami – Orange Video Fest by LifeTube – przyszło ok. 12 tys. osób. Według badań rekomendacje influencerów są silniejsze niż rodziny i znajomych, a w grupie wiekowej 15-25 lat youtuberzy są »silniejsi«, niż klasyczni celebryci. SIP (socially important people) based economy – bo tak nazywa się ten trend – z pewnością odmieni rzeczywistość wirtualną, medialną i marketingową”.

Pieniądze za wpływy

Jeszcze do niedawna określenie: zawód – youtuber, streamer czy gamer było absurdalne. Utrzymywanie się z nagrywania vlogów czy grania i jednoczesnego ich streamowania było nierealne. Czasy się zmieniły – czołowi influencerzy dostają do testowania czy reklamowania na swoim kanale nie tylko sprzęt, technologiczne gadżety, kosmetyki czy ubrania, ale przede wszystkim podpisują kontrakty opiewające na kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jedni twierdzą, że nie jest to sposób na życie, ale drudzy przekonują, że tworzenie wartościowych internetowych treści to praca jak każda inna, a przy tym twórcza i wymagająca nie tylko kreatywności, ale i technicznych umiejętności. Monetyzacja treści możliwa jest nie tylko za pomocą wyświetlanych reklam czy płatnych subskrypcji za śledzenie swoich ulubionych twórców. Programy partnerskie sklepów, linki referencyjne i donacje, czyli darowizny fanów, to tylko niektóre z opcji zdobycia zarobków. Najgłośniejszy ostatnio przykład na serwisie patronite.pl – Krzysztof Gonciarz, autor kanału „Zapytaj Beczkę” i „Wybuchające Beczki” – na nagrywanie kolejnych odcinków od ponad 1500 fanów ma otrzymywać miesięcznie pensję w wysokości… 27 tys. zł.

Millenialsi mają głos

Dla influencerów najlepszym źródłem dochodów jest współpraca z markami, które jeszcze parę lat temu na taki krok by się nie zdecydowały. Skąd te zmiany? Dorośleje pokolenie tzw. millenialsów i pokolenie tzw. Z; urodzeni po 1997 r. wchodzą na rynek pracy, oni kupują najwięcej, często bez względu na koszty, by zaspokoić pragnienie posiadania ukochanego produktu, i przez to nabierają szybko szczególnego znaczenia dla wielkiego biznesu. Stawiają na autentyczność przekazu, dlatego przekaz internetowych twórców-rówieśników ma na nich tak przemożny wpływ. Są wiarygodni, bo „tacy jak ja” potrafią sprzedać wszystko, a przy tym nie stosują żadnych marketingowych sztuczek. Rezultat? Dziś firmy planujące kampanie marketingowe muszą z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem rezerwować czas najpopularniejszych influencerów. Kontrakty na wyłączność –finansowo najkorzystniejsze dla youtubera – to gaże rzędu od kilkuset złotych za lokowanie produktu w poście, po kilkadziesiąt tysięcy za pojawienie się na evencie promującym markę. Z pomocy internetowych gwiazd korzystają nie tylko marki, których grupa docelowa sięga maksymalnie 30. roku życia. Coca-Cola, McDonalds, Desperados nikogo nie dziwią. Jednak w portfolio korzystających z usług LifeTube znajdują się takie firmy jak: Microsoft, Bank Pocztowy, Prudential, PGE, PKN Orlen czy PZU.

Świat online to nie tylko wirtualna rzeczywistość: firmy i agencje wykorzystują potencjał w relacjach twórca – fan i tworzą wydarzenia, które przynoszą kolejne profity: Orange Video Fest, Meet Up, Atomic Pixel Fest gromadzą kilka tysięcy uczestników i zasięg bliski kilku milionów. Takiego medialnego przebicia nie mają często transmisje najważniejszych wydarzeń politycznych w kraju.

Telewizja odchodzi do lamusa?

Używanie tylko Twittera? To dziś przeżytek. Kampanie na YouTube i Facebooku, fanpejdże, działalność na Instagramie czy wciąż jeszcze niedocenianym Snapchacie to coraz częściej konieczność potwierdzona badaniami. Już w marcu 2014 raport Interaktywnego Instytutu Badań Rynkowych wykazał, że 45 proc. internautów spędza więcej czasu na oglądaniu wideo w internecie niż w telewizji, nie wspominając o przeglądaniu innych treści.

To, że telewizja ustępuje na rzecz internetu, widać gołym okiem. Już dwa lata temu zasięg online przewyższył w grupie 18-24 lata zasięg TV. Choć na stawianie krzyżyka na skonsolidowanej ramówce, gotowych, dobrze znanych formatach jest jeszcze za wcześnie, to media 2.0., szczególnie aplikacje, virtual reality, video 360 stopni czy właśnie live-streaming zmieniają drastycznie kształt rynku audiowizualnego. Czy rynek telewizyjny ma szansę przeżycia w dotychczasowym, tradycyjnym kształcie? Kamil Bolek z LifeTube nie przesądza tego: „W tradycyjnym kształcie nie – już teraz 21 proc. internautów nie ogląda telewizji. Ale ten dotychczasowy kształt telewizji też mocno się zmienia. Stacje zauważyły potencjał digital influencerów. Zapraszają ich do programów, tworzą interaktywne formaty z ich udziałem, wykupują licencje na emisję materiałów najpopularniejszych youtuberów. Jako LifeTube zawsze mówiliśmy bardziej o postępującej konwergencji niż konkurencji tych mediów. Ale ta zmiana jest nieunikniona”.

Zmienia się też jeszcze jedno – powstaje nowe pokolenie internetowych celebrytów. Nikt nie wie, na jakiej podstawie milionowe publiczności gromadzą się wokół swoich ulubieńców. Dlaczego chcą obserwować ich gamingowanie, nagrywanie filmów o życiu, historii, gotowaniu? Jak mówi internetowy twórca, Piotr Latała „Ziemniak”, ich moc, w przeciwieństwie do celebrytów mainstreamu, wynika z faktu, że są tak blisko ludzi: „To daje nam siłę i tak mocny wpływ, dlatego że ludzie wolą posłuchać swojego znajomego, niż korporacji. Dlatego jesteśmy tak bardzo odpowiedzialni za to, co tworzymy”. Podobnego zdania jest Bartłomiej „Tivolt” Ratoń: „Już teraz influencerzy mają mega moc, która moim zdaniem będzie tylko rosnąć. Kto by pomyślał pięć lat temu, że na Woodstocku będzie Play, którego ambasadorem tam będzie jakiś młody człowiek, nagrywający filmiki wrzucający je internet. Youtuberzy, streamerzy, instagramowicze, snapowicze mają jedną, przeogromną »broń« – swoją społeczność, czyli ludzi, którzy ich lubią, ufają może po części się nimi utożsamiają”.

Czeka nas prawdziwa fala treści video? Przenikanie sfery internetu z tradycyjną telewizją będzie postępować coraz szybciej. Coraz lepsze techniki nagrywania: motion capture, wideo wertykalne przystosowane do mobilnego odtwarzania w rozdzielczości 4K i w 3D przemienią siłę obrazu w XXI w. Czy będąc nieustannie w sieci, będziemy tam wkrótce stale na żywo?


Autorka: Nikola Bochyńska

 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła