Milion potwierdzonych przypadków

opublikowano: 3 kwietnia 2020
Milion potwierdzonych przypadków lupa lupa

Czwartkowe zachowanie giełd w Europie i na świecie przebiegało pod dyktando odbicia na rynku ropy, nawet pomimo złych danych o nowych potwierdzonych przypadkach koronawirusa i znacznie gorszych od oczekiwań informacji z amerykańskiego rynku pracy.

Słowa Donalda Trumpa o tym, że Rosja i Arabia Saudyjska mogłyby obniżyć wydobycie nawet o 10-15 mln baryłek dziennie przejściowo wywołały wzrost cen WTI nawet do 27 USD za baryłkę, ale obecnie jej cena jest już o 3 USD niższa, co będzie jednym z obciążeń dla dzisiejszego zachowania rynku. Wiarygodność amerykańskiego jest niska, podana przez niego liczba wydaje się natomiast bardzo wysoka, oznaczałaby, że oba naftowe mocarstwa miałyby obniżyć swoją podaż o 43 proc.-65 proc.. Trudno uwierzyć, szczególnie, że głównym beneficjentem takiej sytuacji byłyby USA, których produkcja w ostatnich latach stale rosła (Trump twierdzi, że sam nie deklarował jakichkolwiek cięć).

Giełdy europejskie w większości walczyły w ciągu dnia z poziomami neutralnymi, co i tak było powodem do zadowolenie w kontekście nocnych notowań kontraktów futures. Do poważnego załamania doszło po publikacji tygodniowego wzrostu wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA, których przybyło 6,65 mln, dwukrotnie więcej niż w ubiegłym, już rekordowym tygodniu. Przecena była gwałtowna, ale krótka, potrojenie wzrostów cen ropy po otwarciu w USA dało giełdom potrzebny impuls. DAX i CAC40 wzrosły o 0,3 proc., najsilniejsze FTSE MiB o 1,8 proc., a najsłabszy IBEX o 0,1 proc.. WIG20 zyskał 0,6 proc., mWIG40 i sWIG80 zachowywały się neutralnie. Za odbicie głównego indeksu w olbrzymiej części odpowiada zachowanie rafinerii – notowania Orlenu rosły o 8,3 proc., a Lotosu o 6,3 proc..

S&P500 wzrosło o 2,3 proc., a NASDAQ o 1,7 proc.. Skala przeceny amerykańskich indeksów w tym tygodniu jest niewielka, nawet uwzględniając dzisiejsze, silnie negatywne wskazania kontraktów futures. Ton ekonomistów i analityków rynkowych jest coraz bardziej pesymistyczny, a dane takie jak wczorajsze i zapewne dzisiejsze raczej go nie poprawią. Z perspektywy siły odbicia w gospodarce olbrzymią różnicę czyni to, w jakim stopniu w ciągu najbliższych 3 miesięcy wzrośnie stopa bezrobocia. Dlatego trudno uwierzyć w dzisiejsze pozytywne zamknięcie, szczególnie, że globalne dane o epidemii za dwa ostatnie dni są słabsze niż można byłoby oczekiwać. Spadki przyrostów nowych przypadków we Włoszech się zatrzymały, w Hiszpanii obserwujemy bardzo podobne liczby od ponad tygodnia. W środę można było mieć nadzieję, że do przełomu doszło w Niemczech, ale dane za 1-2 kwietnia pokazały wzrost do tak naprawdę najwyższych poziomów (ponad 6 tys. nowych przypadków dziennie). Wprawdzie wiadomo było, że w miarę wzrostu liczby osób testowanych zobaczymy przyspieszenie danych dla USA, ale pierwsza połowa tygodnia mogła dawać złudną nadzieję, że będzie on mniejsze. Dzisiejsze przekroczenie granicy miliona przypadków na świecie musiało nastąpić, ale istniała szansa, że stanie się to później.

Rynki azjatyckie są dziś pod presją, Hang Seng spada w momencie pisania komentarza o 1,0 proc. i znajduje się mniej więcej w środku stawki. Początkowe spadki w Europie będą zapewne mniejsze, trudniej może wyglądać sesja w USA, ale wiele zapewne zmieni publikacja oficjalnych statystyk zatrudnienia za marzec.

Kamil Cisowski, Dyrektor Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego Dom Inwestycyjny Xelion

 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła