Więcej niewykupionych obligacji

opublikowano: 9 kwietnia 2019
Więcej niewykupionych obligacji lupa lupa

Za sprawą GetBacku skumulowana 12-miesięczna wartość giełdowych obligacji niewykupionych w pierwotnym terminie zapadalności wzrosła do 192,5 mln zł na koniec marca. To 2,9 proc. wygasających w tym czasie papierów. 

 

 

Na 110 zapadających w ostatnim roku serii obligacji korporacyjnych na Catalyst brakiem wykupu zakończyło się w 16 przypadkach. Aż 13 z nich dotyczyło GetBacku. Wartość niespłaconych papierów to 192,5 mln zł, w tym 187,4 mln zł przypadało na wrocławską spółkę. Wciąż nie oddaje to jednak skali afery GetBacku, w której wartość niespłaconych obligacji to ponad 2,5 mld zł. Po prostu spółka wprowadziła do giełdowego obrotu tylko część długu, a pierwotne terminy spłaty znacznej części tego, co znajduje się w zawieszeniu na Catalyst, jeszcze nie minęły.

Niespłacone w ostatnich 12 miesiącach obligacje o wartości nominalnej 192,5 mln zł stanowiły 2,9 proc. zapadającego w tym czasie zadłużenia, co było najwyższym wskaźnikiem od IV kwartału 2016 r. I teraz byłby on zdecydowanie wyższy, gdyby nie wysoka wartość wygasających obligacji (wzrost mianownika obniża wskaźnik defaultów). By wspomnieć tylko lutowy wykup obligacji Orlenu na 1 mld zł.

W minionym kwartale, poza czterema seriami obligacji GetBacku na łączną kwotę 60 mln zł, papierów dłużnych nie wykupiły też dwie inne spółki – windykacyjna Statima (1,7 mln zł) oraz informatyczny XSystem (1,2 mln zł). Pierwsza z nich podaje kolejne terminy pozyskania środków na wykup od inwestorów, druga zaś znajduje się w upadłości i została usunięta z Catalyst jeszcze przed nadejściem terminu marcowego wykupu.

Przypadek Statimy oraz XSystem przypomina, że wciąż statystycznie najbardziej ryzykowny segment rynku stanowią niewielkie emisje obligacji korporacyjnych do 10 mln zł. Wśród nich w ostatnich 12 miesiącach nie spłacono dziewięciu serii na łączną kwotę 48,4 mln zł, co stanowiło aż 26,1 proc. zapadającego w tym segmencie zadłużenia i było najgorszym wynikiem od co najmniej pięciu lat. To także „zasługa” GetBacku.

Uwaga skupiona na GetBack sprawia, że wszystkie inne – małe – defualty na Catalyst przechodzą praktycznie niezauważone. Dlatego też, że jest ich niewiele w stosunku do poprzednich lat. Za wyjątkiem GetBacku, na rynku giełdowym rynku obligacji firm faktycznie jest bowiem lepiej, na co składa się wiele czynników. Jednym z nich, a wciąż niedocenianym, jest po prostu to, że na Catalyst trafia coraz mniej wątpliwych firm, z góry obmyślanych na „niepowodzenie biznesowe”. Na marginesie, coraz częściej w sprawach tych, szczególnie widocznych na giełdowym rynku obligacji w latach 2013-2016, dochodzi do zatrzymań, postawienia zarzutów, czy w końcu wniesienia aktów oskarżenia. Czas i na pierwsze kary. Może nie wyeliminują one oszustów z rynku obligacji, ale przynajmniej sprawią, że emitenci o nieuczciwych zamiarach pozostaną w szarej strefie, poza radarem inwestorów giełdowych.
Na koniec jeszcze optymistyczny akcent.

Niezależnie od poziomu defaultów, na polskim rynku obligacji korporacyjnych właśnie zrobiono istotny krok w stronę poprawy innego z kulejących wskaźników – recovery rate, który opisuje poziom odzysku z niewykupionych w terminie papierów. Po sześciu latach od defaultu, właściciele wartych 21 mln zł obligacji serii AX deweloperskiego Ganta odzyskali całość zainwestowanych pieniędzy, plus ostatni kupon odsetkowy i nawet część odsetek od zaległości. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale warto pamiętać o pracach legislacyjnych, które zmierzają do umożliwienia handlu niewykupionymi obligacjami. Gdy tak się stanie szanse na szybsze odzyskanie jakichkolwiek pieniędzy wzrosną.

Michał Sadrak, Obligacje.pl

 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła