100 miesięcy spadającego oprocentowania

opublikowano: 30 marca 2021
100 miesięcy spadającego oprocentowania lupa lupa

Ktoś kto zaciągnął kredyt mieszkaniowy pod koniec 2012 r. na odsetkach zaoszczędził już ok. 32 tys. zł. Wszystko przez spadające stopy procentowe. To co cieszy dłużników, martwi jednak oszczędzających.

Aż trudno uwierzyć, że jeszcze na początku listopada 2012 roku podstawowa stopa procentowa wynosiła 4,75 proc.. Od tego czasu – przez ostatnie 100 miesięcy – Rada Polityki Pieniężnej decydowała co miesiąc albo o pozostawieniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie, albo o cięciu stawek. W efekcie dziś podstawowa stopa procentowa wynosi już tylko 0,1 proc.. Jest to główny powód spadającego przez ostatnie lata oprocentowania lokat i kredytów.

Najtańsze hipoteki w historii

W efekcie długi są dziś najtańsze w historii. Znowu spójrzmy jak sytuacja wyglądała w listopadzie 2012 roku, czyli 100 miesięcy temu. Wtedy przeciętny nowy kredyt mieszkaniowy był oprocentowany na 6,9 proc. w skali roku (dane NBP). Dziś ten sam dług – ze względu na spadający koszt pieniądza – oprocentowany byłby na zaledwie 2,5 proc..

Na konkretnym przykładzie wyglądałoby to tak, że jeśli ktoś pod koniec 2012 roku postanowił pożyczyć na mieszkanie kwotę 200 tys. złotych na 25 lat, to jego rata była wtedy na poziomie około 1400 złotych miesięcznie. Bardzo szybko rata ta zaczęła jednak spadać. Wszystko oczywiście przez wspomniane wcześniej cięcia stóp procentowych. Już po kilku miesiącach rata długu z naszego przykładu spadła do 1200 zł. Pod koniec 2014 roku było to już tylko około 1100 złotych. Okazało się jednak, że to nie był koniec cięć. Wydarzenia 2020 roku spowodowały, że Rada Polityki Pieniężnej znowu postanowiła stymulować gospodarkę tańszym pieniądzem. W efekcie rata naszego kredytu spadła już do poziomu 945 złotych miesięcznie. Prognozy sugerują, że na tym poziomie może pozostać jeszcze rok lub nawet dużej.

Można te wyliczenia rozciągnąć też na wszystkich, którzy w 2012 roku mieli złotowe kredyty mieszkaniowe. W hipotetycznym założeniu, że przez ostatnie 100 miesięcy stopy procentowe się nie zmieniały, to w sumie Polacy musieliby na odsetki od kredytów mieszkaniowych wydać nawet 25-30 mld zł więcej niż wydali.

Zejdźmy jednak znowu na poziom nam bliższy – naszego modelowego kredytobiorcy – i podsumujmy jego sytuację finansową. Przez postępujący spadek stóp procentowych w Polsce jego raty były znacznie niższe niż mógł się tego spodziewać w chwili zaciągania długu. Łącznie zaoszczędził na ponad 32 tys. zł.

Gdyby ponadto pieniądze te przez ostatnie lata kredytobiorca na bieżąco przeznaczał na nadpłatę długu, to do spłaty zostałoby mu około 118 tys. zamiast 154 tys., które wynikały z normalnego terminowego regulowania zobowiązań. W wyniku nadpłat spadłaby też rata - do poziomu około 720 złotych miesięcznie. To połowa tego z czym zaczynał. Już z tego tytułu domowy budżet powinien poczuć poważną ulgę. Ale to nie koniec dobrych informacji. Wypadałoby jeszcze przecież dodać, że w międzyczasie poziom wynagrodzeń w Polsce wzrósł – zgodnie z danymi GUS prawie o połowę. Jeśli więc ktoś zaciągał w 2012 roku taki kredyt, aby na jego spłatę przeznaczać 30 proc. wynagrodzenia, to dziś jego rata może pochłaniać zaledwie 10 proc. pensji. Takiemu zapobiegliwemu kredytobiorcy ewentualne podwyżki stóp procentowych byłyby raczej niestraszne.

Co jest dobre dla dłużnika, przeważnie martwi oszczędzających

Cięcia stóp procentowych to niestety miecz obosieczny. Jak udowodniliśmy powyżej oznacza on niższe oprocentowanie kredytów, ale niestety też prowadzi do coraz niższego oprocentowania kont i lokat. Dziś z nostalgią możemy jedynie wspomnieć, że zanosząc do banku pieniądze w 2012 roku mogliśmy liczyć na przeciętne oprocentowanie rocznej lokaty bankowej na poziomie nawet 5 proc. (w lipcu; dane NBP). Dla porównania najnowsze dane banku centralnego sugerują, że w styczniu br. przeciętny roczny depozyt pozwalał zarobić jedynie 0,16 proc.. Po uwzględnieniu podatku od zysków kapitałowych znaczy to, że zanosząc 10 tysięcy złotych na rok do banku można było w 2012 roku liczyć na 403 złote odsetek, a dziś niecałe 13 złotych.

Niestety tak skromne odsetki nie chronią oszczędności przed utratą siły nabywczej w związku z rosnącymi cenami dóbr i usług. W sumie osoba, która pod koniec 2012 roku założyła pierwszą roczną lokatę, a później co roku ją odnawiała mogłaby zarobić dotychczas około 14,3 proc. po opodatkowaniu. Jak na wynik ponad 8-letniej inwestycji nie jest to zbyt dużo.

Znowu możemy te wyliczenia rozciągnąć też na wszystkich, którzy w 2012 roku mieli bankowe depozyty. Gdyby przez ostatnie 100 miesięcy stopy procentowe się nie zmieniały, to w sumie Polacy otrzymaliby aż o 75-80 mld zł więcej odsetek niż dostali.

Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments

 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła