Chiny odchodzą od negocjacyjnego stołu?

opublikowano: 17 maja 2019
Chiny odchodzą od negocjacyjnego stołu? lupa lupa

Nastroje inwestorów wystawione są na ciężką próbę. W środę otrzymaliśmy  optymistyczne informacje, iż na razie USA nie będą nakładać ceł na import aut oraz części z Europy. Ale na froncie z Chinami Trump poszedł o krok dalej poprzez manewr z Huawei.

Dzisiaj z kolei czas na odzew ze strony Państwa Środka, który ponownie negatywnie wpłynął na sentyment rynkowy. W takim środowisku polski złoty pozostaje względnie słaby, a trend ten widoczny jest również na innych walutach rynków wschodzących.

Najnowsze doniesienia ze strony chińskich agencji informacyjnych sugerują, że Pekin nie zamierza prowadzić dalszych rozmów handlowych z Waszyngtonem pod groźbą, iż administracja Donalda Trumpa może nałożyć nowe cła. Oznacza to, że temat wojny handlowej z dużym prawdopodobieństwem nie zejdzie prędko z rynkowej wokandy. W praktyce, nowe stawki celne ogłoszone przez Trumpa w ostatnim czasie zapewne wejdą z pełną siłą już w przeciągu kolejnych 2-3 tygodni (nowe cła nie obowiązują dla dobór w tranzycie). Z drugiej strony chiński rząd poinformował, że szykuje nowe działania stymulacyjne, co nie jest dla mnie specjalnie szokujące. Takie wnioski można było wyciągnąć po bardzo słabej paczce za kwiecień, która pokazała wyraźne osłabienie w produkcji przemysłowej, sprzedaży detalicznej oraz w inwestycjach. Co to będzie oznaczać dla światowej gospodarki?

Choć mamy tutaj do czynienia z potencjalnie równoważącymi się czynnikami (z jednej strony wyższe cła, z drugiej stymulacja wzrostu w Państwie Środka), to efekt netto w moim przekonaniu będzie ujemny. Po pierwsze ucierpią konsumenci obydwu państw, co przełoży się na słabszą konsumpcję prywatną. Po drugie, nowe działania stymulacyjne w Chinach będą nadmuchiwać dług i tak już nadwyrężonych finansów publicznych. Przypomnijmy, że Chiny w ostatnim czasie przyjęły postawę nakierowaną na oddłużanie licząc, że wzrost gospodarczy jednocześnie zdoła ustabilizować się na względnie akceptowalnym poziomie. Niemniej zaognienie konfliktu z USA i potencjalna jego dalsza eskalacja oddziałuje niekorzystnie na wzrost gospodarczy w drugiej największej gospodarce świata, stąd Pekin może w najbliższym czasie odejść od polityki nakierowanej na konsolidację fiskalną.

Z polskiej gospodarki wczoraj poznaliśmy dane na temat inflacji bazowej w kwietniu, która zgodnie z oczekiwaniami przyspieszyła do 1,7 proc. w ujęciu rocznym. To nie koniec doniesień z frontu inflacyjnego. Również w czwartek zapadł wyrok dotyczący legalności stosowania podatku detalicznego w Polsce. Zdaniem sądu UE, negacja tego podatku przez KE była bezzasadna, co daje zielone światło dla rządu do ponownego wdrożenia w życie tej idei z początkiem przyszłego roku. Przypomnijmy, że obecnie ustawa zwiększająca obciążenie podatkowe na duże sieci detaliczne została zawieszona do końca 2019 roku. Obok rosnących cen żywności, w tym wieprzowiny ze względu na ASF, usług i energii okazuje się, że wraz z początkiem nowego roku możemy mieć dodatkowy czynnik oddziałujący w kierunku wyższej inflacji (jeśli tylko sklepy będą zdolne przerzucać koszty na konsumentów). W tym wszystkim nie wolno również zapominać o potencjalnej podwyżce cen energii elektrycznej począwszy od 2020. W związku z tym roczna dynamika wskaźnika CPI może wyraźniej przekroczyć poziom 3 proc. już na początku przyszłego roku, rodząc więcej różnic wśród gremium RPP.

W piątkowym kalendarzu ekonomicznym uwagę warto skupić na finalnym odczycie inflacyjnym ze strefy euro oraz wstępnym indeksie Uniwersytetu Michigan odnośnie do nastroju konsumentów w maju. Z kraju nie poznamy żadnych istotnych raportów.

Arkadiusz Balcerowski, Analityk Rynków Finansowych XTB

 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła