Czy to koniec globalizacji?

opublikowano: 28 kwietnia 2022
Czy to koniec globalizacji?

Pandemia COVID-19 i agresja Rosji na Ukrainę wstrząsnęły światową gospodarką. Pod ich wpływem rządy państw i zarządy firm rewidują fundamenty i priorytety funkcjonowania. Czy to koniec globalizacji, jaką znamy od ponad dwóch dekad?

„Podstawowym błędem globalizacji było skupienie się jedynie na ekonomicznym wymiarze z pominięciem pozostałych i kluczowych także dla ekonomii wartościach życia człowieka, takich jak demokracja, wolność, różnorodność, chrześcijaństwo i solidarność” – wskazuje w „Gazecie Bankowej” prof. Zbigniew Krysiak w tekście zatytułowanym „Od globalizacji do solidaryzmu”.

Zdaniem prof. Zbigniewa Krysiaka: „Do sił rozkładu społecznego można zaliczyć: neoliberalną ideologię gospodarczą, ekologiczną dominację, globalizm, koalicję światowej oligarchii kapitałowej, które usuwają człowieka z centrum modelu społecznego i gospodarczego.”

Globalizacja w gospodarce z jednej strony otwierała możliwości wymiany handlowej, przepływu kapitału i migracji ludzi jednak z drugiej strony usunęła zdrowe mechanizmy kontroli szerzących się negatywnych zjawisk takich jak pranie brudnych pieniędzy z przestępstw, ukrywanie kapitału w rajach podatkowych, lub zjawisk typu „Panama Papers”. Korupcja polityków zachodnich przez Rosję oraz sprzedaż przez państwa zachodnie broni i zaawansowanych technologii dla Rosji, mimo embarga, doprowadziły do uzależnienia od surowców energetycznych i pośrednio przyczyniły się do agresji Rosji na Ukrainę. Zjawiska tego typu wynikają z silnego układu i pełnej chciwości międzynarodowej oligarchii finansowej i kapitałowej, których interesy biznesowe łączą się z systemami autorytarnych, imperialnych i pełnych hegemonii władz silnych militarnie i ekonomicznie państw. Procesy globalizacji zdominowane przez elitę „możnych tego świata” prowadzą do realizacji szybkiego zysku, co wiąże się chociażby z koncentracją produkcji w Azji, co okazał się bardzo szkodliwe jak można było zauważyć w okresie pandemii” – podkreśla publicysta „Gazety Bankowej”.

Historia się nie skończyła. Zimna wojna, rozumiana jako podział na rywalizujące ze sobą bloki geostrategiczne wróciła. Znaleźliśmy się w nowej rzeczywistości, w której dominować zaczyna logika geopolitycznej rywalizacji, a łańcuchy zaopatrzenia i komunikacji stają się bronią” – wskazuje Marek Budzisz w tekście „Nowy nie-porządek świata”.

Publicysta stwierdza: „Wojna na Ukrainie, a wcześniej pandemia COVID-19 i dyskusje związane zarówno z jej genezą jak i ekonomicznymi kosztami, zdają się potwierdzać, że epoka wolnego handlu, świata korzystającego na globalizacji w którym przestrzeń i odległości odgrywają coraz mniejszą rolę jest już właściwie przeszłością. Jednak nadal nie ma pewności jaki porządek majaczy na horyzoncie i czy powstanie on ewolucyjnie, czy może tak jak poprzedni ład międzynarodowy, wyłoni się w efekcie wielkiej wojny?”.

„Przeciwnicy amerykańskiej hegemonii będą koncentrować się na wykorzystywaniu różnic interesów między państwami i grać na pogłębieniu starych podziałów. (…) Jeśli udałoby się rozstrzygnąć wojnę na Ukrainie po myśli Waszyngtonu, to konsekwencje tego będą miały wymiar globalny. Pekin straci najlepszego sojusznika jakim dziś jest Rosja” – to elementy diagnozy Marka Budzisza.

Rezygnacja w Europie z dostaw dwóch trzecich rosyjskiego gazu do końca tego roku to bardzo ambitny cel. I bardzo pożądany politycznie wobec geopolitycznych dążeń Rosji. Jednak realizacja tego celu przez wszystkie państwa Unii Europejskiej jest mało realna. Zbyt poważne interesy dzielą biznes i polityków” – ocenia Teresa Wójcik w tekście „Rosyjski gaz – alternatywy i hipokryzja”.

Obecnie w Europie nie ma wystarczających mocy regazyfikacyjnych, aby znacząco zwiększyć import LNG, a także zbyt mało jest w Europie terminali. Dostarczanie gazu z Norwegii, Algierii i Azerbejdżanu europejskimi gazociągami tylko nieznacznie może zostać zwiększone. Jeśli chodzi o dostęp do zdywersyfikowanych źródeł dostaw gazu uboższe południe Europy jest w sytuacji znacznie lepszej niż dużo bogatsza północ. Tymczasem infrastruktura przesyłu gazu między północą a południem Europy jest bardzo słabo rozwinięta. Północ, czyli właściwie Europa Środkowa z Niemcami na czele (z wyjątkiem Polski i Wielkiej Brytanii oraz krajów nordyckich) postawiła na gaz z Rosji. W rezultacie, w sieci gazociągów tej części Europy około 45 proc. gazu pochodzi z Rosji. W niektórych państwach dochodzi nawet do 90 proc. Z tym, że ilościowo największym odbiorcą rosyjskiego gazu byli i na razie wciąż są Niemcy” - pisze Teresa Wójcik.

Zdaniem autorki „Gazety Bankowej”: „Chyba największym problemem jest produkcja energii elektrycznej z gazu. Łącznie Europa wytwarza 20 proc. energii elektrycznej z węgla, 13 proc. z elektrowni jądrowych, 25 proc. z gazu ziemnego i 18 proc. z energii odnawialnej. To znaczy, że w europejskim miksie energetycznym najważniejszy obecnie jest gaz. Wszystkie razem europejskie elektrownie gazowe wytwarzają prawie 200 GW z łącznej mocy zainstalowanej 950 GW w naszej części świata. Według szacunków na kontynencie europejskim pracuje 881 elektrowni gazowych.” Teresa Wójcik stwierdza: „Dywersyfikacja dostaw gazu do Europy „w krótkiej perspektywie będzie bardzo trudna, jeśli nie niemożliwa” – ocenili eksperci Allianz Research i Euler Hermes w najnowszej analizie wpływu wojny na Ukrainie na gospodarkę europejską – „zaś pełne przestawienie się na LNG jest na pewno niemożliwe”, chyba, że NATO potraktuje dostawy gazu jako operację wojskową”.

Rosyjska inwazja na Ukrainę nie zaskoczyła na szczęście Wojska Polskiego. Od 2015 roku wzmacnia ono swój potencjał zakupami najnowocześniejszej broni i wyposażenia. Niemało najnowszych rodzajów broni, która znajduje się na wyposażeniu polskich oddziałów przechodzi właśnie z powodzeniem test bojowy w rękach ukraińskich żołnierzy przeciw rosyjskiemu agresorowi. Ale Wojsko Polskie będzie miało jeszcze więcej atutów, by odstraszyć potencjalnego napastnika” – twierdzi Arkady Saulski w tekście „Polskie pazury”, w którym autor wylicza najważniejsze dokonane przez MON zakupy broni najnowszej generacji, ich rolę i zalety na polu walki: czołgów Abrams, myśliwców F-35, dronów Bayraktar, systemów artyleryjskich i broni strzeleckiej.

Własne mieszkanie – to scenariusz nie dla Kowalskiego? Rosnące stopy procentowe NBP i zaostrzone kryteria Komisji Nadzoru Finansowego spowodowały, że już w pierwszym kwartale tego roku odpadło z rynku 20 proc. potencjalnych klientów indywidualnych. Jednocześnie na rynku przybywa szybko graczy instytucjonalnych. Czy idziemy w kierunku modelu niemieckiego gdzie całymi dzielnicami Berlina władają fundusze inwestycyjne, dyktując horrendalne stawki za wynajem lokali? ” – alarmuje Maksymilian Wysocki w tekście „Polska na wynajem?”.

Autor wskazuje: „Według różnych wyliczeń, w Polsce brakuje od miliona do nawet trzech milionów mieszkań. Ponad połowa osób, które skończyły studia wciąż mieszka z rodzicami i nie ma większych szans na wyprowadzkę. Stąd najem jest często koniecznością, a nie wyborem. Problem w tym, że ceny najmu również niebotycznie wrosły, także za sprawą... funduszy inwestycyjnych, które w niepewnych czasach w poszukiwaniu bezpiecznych inwestycji o wysokiej stopie zwrotu zostają rentierami. I planują to robić na na masową skalę. Fundusze inwestycyjne, które budują portfele mieszkań na wynajem, w Polsce, wydają już na ten cel nie miliony, ale miliardy złotych kupując za jednym zamachem setki czy nawet tysiące mieszkań. Chodzi o działanie w tzw. formule PRS (Private Rental Sector), która stanowi integralny element każdego europejskiego systemu mieszkaniowego. Rynek PRS w Polsce znajduje się na początkowym etapie rozwoju, ale rosnące zainteresowanie inwestorów tym sektorem staje się coraz bardziej zauważalne. (…)

W analizie na łamach „Gazety Bankowej” Maksymilian Wysocki odwołuje się do przykładu zza naszej zachodniej granicy: "Kibicujący inwestycjom w formule PRS argumentują, że dzięki funduszom na rynku więcej się buduje, więc finalnie spadną ceny najmu. Jednak jeśli się rozejrzeć po świecie, gdzie sektor usług PRS jest mocno rozwinięty, to okazuje się, że potrafi być dokładnie odwrotnie. Gdy spojrzymy na to co w ostatnich latach działo się w Berlinie, Amsterdamie, Londynie, Irlandii czy krajach skandynawskich, to najwyższy czas, aby zacząć bić na alarm. W Berlinie w ciągu 10 lat ceny mieszkań wzrosły trzykrotnie. Co więcej, dynamika wzrostu czynszów najmu też była kilkukrotnie wyższa niż tempo, w którym rosły wynagrodzenia ludności. To spowodowało, że mieszkania stawały się coraz trudniej dostępne.”

W najnowszym numerze „Gazety Bankowej” przeczytamy także o odłamach rosyjsko-ukraińskiej cyberwojny, o tym, że w Polsce praca znajdzie ukraińskich imigrantów, o tym, dlaczego kapitał inwestycyjny z dnia na dzień porzucił spółki, które rosną jak na drożdżach i jak jest tajemnica rekordowych zysków polskich blue chipów.

"Gazeta Bankowa” - najstarszy magazyn ekonomiczny w Polsce: aktualne wydarzenia ze świata gospodarki i finansów w kraju i na świecie, ludzie i firmy, inwestycje i świat technologii, historia polskiej gospodarki.

Nowy numer miesięcznika „Gazeta Bankowa”  w sprzedaży od czwartku 28 kwietnia, także w formie e-wydania. Szczegóły, jak zamówić e-wydanie KLIKNIJ TUTAJ

Komentarze (0)
Dodająć komentarz, akceptujesz regulamin forum.
dodaj komentarz
 
 

obecnie brak komentarzy, zapraszamy do komentowania.

 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła