Kolejne dobre dane o popycie na kredyty mieszkaniowe

opublikowano: 12 kwietnia 2023
Kolejne dobre dane o popycie na kredyty mieszkaniowe lupa lupa
fot. materiały prasowe

Już o 90 proc. wzrósł popyt na kredyty mieszkaniowe w porównaniu z rekordowo słabym sierpniem 2022 roku – sugerują szacunki HREIT oparte o dane BIK. Jest to zasługa nowych zaleceń wydanych przez KNF oraz zbliżających się programów rządowych. Swoje dołożyły też spadek oprocentowania kredytów i dobre dane z rynku pracy.

Z danych BIK wynika, że w marcu 2023 roku popyt na kredyty był o ponad 57 proc. niższy niż w marcu 2022 roku. Wbrew pozorom są to dobre dane. Jakim cudem? Wszystko dlatego, że rok temu – Polacy zgłosili rekordowo duży popyt na kredyty. Chcieli wtedy zdążyć z zaciągnięciem długu jeszcze przed wprowadzeniem przez KNF utrudnień w dostępie do kredytów. Skutkiem tego jest tak zwany efekt wysokiej bazy. Chodzi o to, że porównując aktualny – odbudowujący się popyt – do rekordu sprzed roku, widzimy spadki.

Popyt rośnie od siedmiu miesięcy

To jednak jest historia, która zamazuje obraz trwającej od siedmiu miesięcy odbudowy popytu na kredyty mieszkaniowe. Trzeba mieć bowiem świadomość, że marzec wpisuje się w trwającą od września 2022 roku serię dobrych informacji na temat zainteresowania kredytami mieszkaniowymi.

W porównaniu z lutym 2023 roku liczba złożonych wniosków wzrosła o prawie 17 proc. W górę poszła też kwota, o którą przeciętnie wnioskowano – o około 4 proc. m/m – wynika z danych BIK. Jeszcze bardziej optymistyczne byłoby porównanie najnowszych danych do tych z sierpnia 2022 roku, kiedy to szczególnie niechętnie sięgaliśmy po „hipoteki”. Licząc od dołka, popyt na kredyty mieszkaniowe niemal się podwoił (wzrost o 90 proc.). Konsekwentnie od września 2022 roku popyt najpierw niespiesznie się odbudowywał, a od lutego br. jesteśmy świadkami zaskakująco mocnej poprawy.

Hipoteczną zimę zastąpiła wiosna

Możemy to wszystko podsumować tak - od kilku miesięcy sytuacja się poprawia, ale wciąż jest gorzej niż przed rokiem. I choć naszym obowiązkiem jest zachowanie ostrożności, to wiele wskazuje na to, że odbudowa popytu na kredyty jest zjawiskiem trwałym. Oprocentowanie długów nie tylko już nie rośnie, ale też spadło z listopadowych szczytów. Jeśli ponadto wierzyć prognozom, to jeszcze w bieżącym roku stopy procentowe zaczną w Polsce spadać, a wraz z nimi oprocentowanie kredytów.

Ostatnie mocne odbicie popytu na kredyty wiązać powinniśmy też z działaniami KNF. Ta w lutym br. pozwoliła bankom bardziej liberalnie podchodzić do badania zdolności kredytowej w przypadku długów z okresowo stałym oprocentowaniem. Chodzi o obniżenie o połowę minimalnego bufora na podwyżki stóp procentowych. Wdrożenie nowych zaleceń przez banki może podnieść zdolność kredytową o około 20 proc.. To mniej więcej tyle, o ile w ostatnich miesiącach zdolność kredytowa wzrosła ze względu na spadek oprocentowania, wzrost wynagrodzeń i wzmożoną konkurencję między bankami.

Odroczony popyt na tysiące kredytów

Wzrost popytu na kredyty hipoteczne powinniśmy też łączyć z pracami nad rządowym programem mieszkaniowym. Chodzi szczególnie o program Bezpieczny Kredyt 2 proc., który już w lipcu ma udostępnić tanie kredyty dla osób kupujących pierwsze mieszkanie. Wbrew pozorom nie spowodowało to jednak, że ruch na rynku kredytowym zamarł w oczekiwaniu na preferencyjne hipoteki. Wszystko dlatego, że osoby, które na tani kredyt się nie załapią, a dziś mogą sobie pozwolić na zakup mieszkania, chcą to zrobić teraz. Robią to po to, aby załapać się na jeszcze nieprzebraną ofertę nieruchomości na sprzedaż i dotychczasowy poziom cen.

Trzeba przy tym wiedzieć, że osób, które w ostatnich miesiącach wstrzymywały się z zakupem, jest dużo. W samym tylko 2022 roku grono osób, które ze względu na zakręcone kurki z kredytami nie otrzymały kredytu można szacować na 80-100 tysięcy. Dziś, gdy kurki te zdają się być odkręcane, wiele osób może skorzystać z okazji i zdecydować się w końcu na realizację odroczonych zakupów.

Bartosz Turek, główny analityk HREIT