Lockdown, w pewnym sensie

opublikowano: 26 czerwca 2020
Lockdown, w pewnym sensie lupa lupa

Rynki generalnie odbijają piątek, ale optymizm jest budowany na kruchych podstawach. Poluzowanie regulacji dla amerykańskich banków i solidne dane z USA pomogły wesprzeć nastroje pomimo obaw o rosnącą liczbę potwierdzonych przypadków zachorowań na koronawirusa. W szerszym kontekście ceny aktywów znalazły się w stanie lockdownu bez chęci ruchu w którymkolwiek kierunku.

Z pozytywnego startu tygodnia pozostało już niewiele, gdyż temat pandemii coraz trudniej jest zagłuszać nadziejami na szybszą odbudowę ożywienia gospodarczego. Do inwestorów w końcu dociera, że z ożywienia nic nie będzie, jeśli koronawirus będzie dalej rozprzestrzeniał się w niekontrolowany sposób. Wiele stanów w USA walczy z rosnącą liczbą przypadków, a także oporem społecznym dla zachowania najprostszych środków ostrożności. Jakkolwiek władze stanowe jak ognia unikają tematu przywrócenia lockdownu, sam strach przed zakażeniem się może istotnie zaważyć na działalności gospodarczej i skłonności do konsumpcji. A te ryzyka dla wzrostu gospodarczego nie dotyczą wyłączenie USA i łatwo o ekstrapolację obaw na resztę świata. Jakkolwiek powrót zapaści z marca/kwietnia światu nie grozi, a dane potwierdzają, że sytuacja się poprawia, tak w obliczu drugiej fali (a może raczej kontynuacji pierwszej fali) zachorowań przyjdzie zrewidować w dół oczekiwania odbicia ożywienia.

Słabe przekonanie o słuszności kierunku oraz perspektywa weekendu prawdopodobnie zamkną dzisiejsze notowania w wąskim paśmie wahań. Na FX inwestorzy dalej preferują odchodzenie od USD na rzecz innych walut, ale jeśli sentyment temu nie służy, kursy grzęzną w miejscu. Widać to dobrze o EUR/USD przy 1,12 czy GBP/USD blisko 1,24. Będące zwykle miernikiem apetytu na ryzyko AUD i NZD także przeszły w trend boczny. Przy rosnących obawach pierwszy na myśl przychodzi EUR/CHF i tutaj potwierdzeniem są najniższe poziomu od maja. Mimo to od początku tygodnia frank umocnił się o niecałe 30 pipsów – nie jest to odzwierciedlenie paniki rynkowej. Trudno zwiastować głęboką korektę, jeśli władze fiskalne i monetarne są postawione w stan gotowości i w każdym momencie może pojawić się czynnik stabilizujący. Z drugiej strony sytuacja związana z wirusem jest daleka od opanowania i już niemożliwa do dalszego bagatelizowania.

Huśtawka rynkowa odbija się na złotym, który wczoraj przejściowo osłabił się do 4,47, ale ruch szybko został skorygowany do 4,45. Wygaszanie zmienności może mieć związek z pierwszą turą wyborów w weekend, gdyż część inwestorów nie chce pozostać z pozycją wrażliwą na ryzyko polityczne. Wydaje się jednak, że potencjał do poniedziałkowych wahnięć kursu jest niewielki. Ostatnie sondaże przedwyborcze wskazywały na stabilny rozkład poparcia dający najwyższy wynik prezydentowi Andrzejowi Dudzie w pierwszej turze, ale z niepewną wygraną nad Rafałem Trzaskowskim w drugiej turze. Rynek dotychczas ignorował potencjalne ryzyko osłabienia pozycji rządu w przypadku utraty „swojego” prezydenta i po wynikach pierwszej tury wyborów (jeśli będą zgodne z sondażami) nie powinno się to zmienić. Jest bardziej prawdopodobne, że w przypadku pogorszenia nastrojów na rynkach zewnętrznych kwestia przegranej prezydenta Dudy może być wykorzystana jako dodatkowy pretekst do sprzedaży złotego.

Konrad Białas, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.

 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła