Nadzieja na przełom w Europie

opublikowano: 6 kwietnia 2020
Nadzieja na przełom w Europie lupa lupa

Piątkowa sesja w Europie kończyła się na minusach, ale zważywszy na napływające dane z USA nie wydaje się nadużyciem stwierdzenie, że ubiegły tydzień wymierzył światowym giełdom najmniejszy możliwy wymiar kary.

DAX spadł w piątek o 0,5 proc., a najsłabsze z głównych indeksów FTSE MiB 2,5 proc.. Hiszpański IBEX zamknął się nawet minimalnie nad kreską. S&P500 i NASDAQ traciły po 1,5 proc., WIG20 wzrósł o 1,0 proc. dzięki ponad trzyprocentowym wzrostom na CD Projekt i Dino oraz ponad ośmioprocentowej zwyżce Lotosu. Rynek potraktował piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy (spadek zatrudnienia o 701 tys., siedmiokrotnie większy od konsensusu) jako całkowicie bezwartościowe, co nie może dziwić w sytuacji, w której tygodniowe statystyki jasno mówią o ponad 10 mln nowych bezrobotnych w USA. Nawet najprostszy model oparty o nowe wnioski o zasiłek dla bezrobotnych sugeruje, że 9-10 proc. bezrobocia w Stanach Zjednoczonych to kwestia kolejnego odczytu, z tej perspektywy wzrost stopy do 4,4 proc. w piątek jest niemożliwy do interpretacji.

Dalsze zachowanie amerykańskiej giełdy jest w dużej mierze uzależnione od tego, czy finalne liczby zamkną się poniżej 15 proc. (scenariusz optymistyczny, ale realny, gdyby okazało się, że obecne środki zabezpieczające przed rozwojem epidemii zaczną być uchylane w maju), w okolicach 20 proc. (nieformalny konsensus), czy też dojdą nawet do 30 proc., przed czym przestrzega m.in. członek FOMC, J. Bullard. Gdyby sprawdziły się najgorsze prognozy, mielibyśmy obecnie do czynienia z dużym niedoszacowaniem skali obecnego kryzysu w aktualnych wycenach spółek giełdowych i właściwie nieuniknioną kolejną falą spadkową, która zakończyłaby się wyraźnie poniżej marcowych minimów.

Tymczasem jednak giełdy azjatyckie bardzo silnie rosną. W momencie pisania komentarza Hang Seng zyskuje 2,3 proc., co i tak jest zaledwie połową zwyżki na Nikkei. Dane o koronawirusie w drugiej połowie ubiegłego tygodnia nie napawały optymizmem, ale jeżeli statystyki z weekendu zostaną potwierdzone (liczby podawane w soboty i niedziele w większości krajów wykazują dość wyraźną sezonowość i w przeszłości mogły rodzić błędne przekonanie o tempie rozprzestrzeniania się epidemii) będzie można mówić o przełomie, który dokonał się w Europie, a którego najbardziej wymierną manifestacją są spadki dziennych liczb o ofiarach śmiertelnych we Włoszech, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i Francji.

Czteroprocentowe wzrosty na kontraktach futures na główne europejskie i amerykańskie indeksy i tak nie byłyby możliwe, gdyby nie zaskakująca poprawa w liczbach dotyczących Nowego Jorku, będącego epicentrum epidemii w USA. Liczba potwierdzonych przypadków koronawirusa w Stanach Zjednoczonych sięgnęła 337 tys., ale jeżeli dane z NY miały zostać wykorzystane jako narzędzie prognostyczne (co może okazać się pułapką, zważywszy na brak zakazu przemieszczania się na poziomie federalnym), do świąt wielkanocnych największa światowa gospodarka powinna dojść do punktu, w którym obecnie wydaje się być Europa.

Kamil Cisowski, Dyrektor Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego Dom Inwestycyjny Xelion

Komentarze (0)
Dodająć komentarz, akceptujesz regulamin forum.
dodaj komentarz
 
 

obecnie brak komentarzy, zapraszamy do komentowania.

 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła