Parytet euro i dolara to porażka EBC

opublikowano: 12 lipca 2022
Parytet euro i dolara to porażka EBC lupa lupa
fot. Pixabay

Zanosi się na test parytetu euro i dolara. Sam parytet może nie jest jakimś dramatem dla Europy, ale dobrze odzwierciedla jej problemy. Przy okazji pod sporą presją znajduje się złoty.

Parytet pomiędzy kursem euro a dolara ma znaczenie głównie symboliczne. Owszem, krótkoterminowo ma znaczenie spekulacyjne dla traderów, ale ponadto jest bytem w pewnym sensie sztucznym. Równie dobrze euro mogłoby zostać poddane denominacji i dziś płacilibyśmy np. 10 euro za dolara. Liczba nie ma tu znaczenia. Znaczenie ma skala osłabienia, która tylko od początku roku jest już dwucyfrowa. Owszem, Europa miała w tym czasie pod górkę. Agresja wobec Ukrainy postawiła jej gospodarkę pod dodatkową presją, szczególnie ze strony surowców energetycznych, podczas gdy jednocześnie część innych gospodarek wręcz korzysta na wojnie (kupując od Rosji ropę z dużymi rabatami). Jednak zrzucenie pełnej odpowiedzialności na czynniki zewnętrzne byłoby po prostu nieprawdziwe. Euro traci od ponad roku bo EBC nie był w stanie wprowadzić choćby niewielkiej normalizacji polityki pieniężnej. Po powszechnie chwalonym „whatever it takes” Mario Draghiego z 2012 roku nie przyszła refleksja, co zrobić, aby zbudować bufor na trudniejsze czasy. Przyszło kompletne uzależnienie rządów od skupowania długu przez bank centralny, zbawienne na krótką metę, utrwalające gospodarczą mizerię na dłuższą.

Co dalej? Sprawy na ten moment nie wyglądają przesadnie różowo. Rynek obawia się nie tylko recesji w Europie, ale zdarzeń jeszcze niedawno nie do pomyślenia, jak brak prądu czy ciepłej wody. Z drugiej strony test parytetu przypada trochę w takim momencie paniki – zaczyna się planowana konserwacja NordStream i rynek zakłada, że gaz już do Europy nie popłynie, a późną jesienią zaczną się ogromne problemy. W pewnym sensie oczekiwania są już bardzo obniżone, a na rynkach często pełny pesymizm oznaczał potencjalny moment zwrotu. To nie oznacza jednak, że nie może być gorzej. Zamieszanie na lotniskach, czy strajki rolników w Europie Zachodniej są symptomami, że wiele rzeczy nie funkcjonuje normalnie.

Bez zwrotu na EURUSD nie oczekiwałbym poprawy na złotym. Nawet przy EURPLN jedynie pełzającym wzdłuż górnego ograniczenia kanału wzrostowego możemy dojść w pobliże 5 złotych za dolara. Czynniki krajowe też nie pomagają. Wakacje kredytowe, mniejsza od oczekiwanej podwyżka stóp nie dają inwestorom powodów, aby patrzeć na złotego bardziej łaskawym okiem.

dr Przemysław Kwiecień CFA, Główny Ekonomista XTB

 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła