Radosław Górecki: Na wojnę z płotkami i palikami

opublikowano: 3 kwietnia 2016
Radosław Górecki: Na wojnę z płotkami i palikami lupa lupa
fot: GB/04

Autor jest redaktorem „Gazety Bankowej”, pisze o nieruchomościach, architekturze i przestrzeni miejskiej

Pasy trawy przy jezdni to naturalne miejsca parkingowe. Grodzenie ich płotkami i palikami uszkadza auta i szpeci miasto – tak – to dość oryginalne i odważne stwierdzenia


Kto nie lubi trawników w polskich miastach? Eksperci z Deloitte i Targeo.pl, którzy swoimi spostrzeżeniami na temat funkcjonowania miast podzielili się w publikacji „Raport o korkach w 7 największych miastach Polski”. Generalnie autorzy raportu utyskują na korki – bo w nich tracimy czas, a czas to pieniądz. Z obliczeń wyszło, że wszyscy pracujący i jeżdżący do pracy samochodami stracili w korkach 3,8 mld zł w ciągu roku. I jest coraz gorzej, bo straty te są większe o 12 proc. w porównaniu z 2014 r.

O ile jednak można się zgodzić, że korki powodują straty i frustracje, to w ostatniej części raportu znajdujemy dość osobliwe rekomendacje dotyczące tego, w jaki sposób ułatwić życie kierowcom. Autorzy raportu zalecają m.in. „wydłużenie pasów do skrętów w lewo kosztem pasów zieleni pomiędzy jezdniami” oraz „zakaz parkowania na drodze”, bo „drogi są kosztowne, służą do jeżdżenia, a nie parkowania i blokowania ruchu”. Jest jeszcze więcej ciekawych obserwacji: „znaczącą rezerwę dla miejsc parkingowych stanowią pasy trawy w bezpośrednim sąsiedztwie jezdni, które są nagminnie obudowywane różnymi płotkami i palikami uszkadzającymi pojazdy i szpecącymi wygląd polskich miast”.

I w tym momencie warto powiedzieć: stop! Już dawno stwierdzono, że im drogi szersze, tym większe korki. Nie odwrotnie. Poza tym – miejsca parkingowe. Jeśli w centrach miast będzie ich więcej, to i ruch będzie znacznie większy. Nie odwrotnie. Dobrym przykładem może być tu otwarcie Złotych Tarasów w Warszawie. Centrum ruszyło w 2007 r. Jego właściciel zdecydował się wtedy na odważny krok i od pierwszego dnia wprowadził wysokie opłaty za parkowanie. To spowodowało, że większość chętnych do odwiedzenia centrum handlowego zrobiła to bez samochodu. Efekt? Otwarcie wielkiego centrum handlowego w samym centrum miasta przebiegło w miarę spokojnie i nie spowodowało paraliżu komunikacyjnego. Wszędzie tam, gdzie dostęp do darmowych lub tanich miejsc parkingowych jest ułatwiony, od razu mamy korki. Żeby powstrzymać falę kierowców zalewających w ciągu dnia parking w warszawskiej Galerii Mokotów, jej właściciel musiał w końcu wprowadzić opłaty.

I jeszcze jedno odniesienie do raportu. Zdaniem jego autorów należy tworzyć miejsca parkingowe przed punktami usługowymi. Bo „często brak możliwości zaparkowania pojazdu oznacza brak klientów”. I z tym twierdzeniem też ciężko się zgodzić. Warto tu powołać się na badania „Food Trafic Ahead” przygotowane m.in. przez Uniwersytet Jerzego Waszyngtona. Zbadano w nim 30 amerykańskich miast i okazało się, że to właśnie miasta, w których w szczególny sposób uwzględnia się potrzeby pieszych, rozwijają się znacznie lepiej – ich mieszkańcy są szczęśliwsi i więcej zarabiają. Co więcej, biurowce położone w rejonach przyjaznych pieszym notują o 74 proc. wyższe czynsze od tych znajdujących się w dzielnicach położonych na obrzeżach, do których podróżować trzeba samochodem.

A może raport o korkach i zawarte w nim zalecenia to zwykły trolling? W czasach, gdy na rynku powstaje masa badań, opracowań, raportów najlepszym wyjściem na wyróżnienie się i zdobycie rozgłosu może być stawianie tez tak absurdalnych, że aż budzących zainteresowanie? Bo może to właśnie o rozgłos tu chodzi. Patrząc pod tym kątem, okazuje się, że opracowanie „Raport o korkach w 7 największych miastach Polski” zdobyło niesamowity rozgłos i wywołało niejedną dyskusję. Czego wyrazem jest również i ten felieton. 

 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła