Rośnie ryzyko gwałtownego wzrostu cen nowych mieszkań

opublikowano: 14 sierpnia 2023
Rośnie ryzyko gwałtownego wzrostu cen nowych mieszkań lupa lupa
fot. materiały prasowe

Przewaga popytu nad podażą zwykle skutkuje wzrostem cen mieszkań. Eksperci portalu GetHome.pl sprawdzili, gdzie nierównowaga rynkowa jest obecnie największa oraz jaki ma to wpływ na ceny.

– W tym roku średnia cena metra kwadratowego nowych mieszkań najbardziej wzrosła w ofercie krakowskich, trójmiejskich i warszawskich deweloperów. I najpewniej to nie jest przypadek – mówi ekspert portalu GetHome.pl Marek Wielgo.

W tych trzech metropoliach deweloperzy sprzedali znacznie więcej mieszkań niż ich wprowadzili na rynek. Na przykład w Warszawie w okresie siedmiu miesięcy pojawiło się na nim niespełna 6,3 tys. nowych lokali. Natomiast na blisko 12,5 tys. znaleźli się chętni. W efekcie dramatycznie uszczuplona została oferta firm deweloperskich.

Z danych BIG DATA RynekPierwotny.pl wynika, że w Krakowie było w niej pod koniec lipca aż o 36 proc. mniej mieszkań niż jeszcze siedem miesięcy wcześniej. W stolicy oferta lokali skurczyła się w tym okresie o 29 proc., a w Trójmieście – o 23 proc..

– Z sytuacją niewystarczającej podaży mieszkań mieliśmy do czynienia zaledwie dwa lata temu. Rok 2021 najpewniej przez wielu zostanie zapamiętany jako okres wręcz szalejących cen – zauważa Marek Wielgo.

I przypomina, że w stolicy oferta mieszkaniowa zmniejszyła się wówczas w ciągu sześciu miesięcy aż jedną czwartą. Wprawdzie deweloperzy zaczęli ją później uzupełniać, ale i tak w całym 2021 r. średnia cena metra kwadratowego poszła w górę o 14 proc. Podobna podwyżka miała miejsce w Krakowie i Wrocławiu, zaś w Trójmieście wyniosła 18 proc..

Obawy, że w tym roku historia może się powtórzyć nie są bezpodstawne. W lipcu w bankach zaczęła się ustawiać kolejka chętnych po tzw. bezpieczny kredyt z budżetową dopłatą. Z takiego preferencyjnego kredytu mogą skorzystać nawet ci, którzy nie mają wkładu własnego. Zagwarantuje im go bowiem państwo.

Ekspert portalu GetHome.pl przyznaje, że na ryzyko podwyżek wskazują też statystyki budowlane GUS oraz dane popytowo-podażowe z BIG DATA RynekPierwotny.pl. W Łodzi, Poznaniu czy Katowicach wydaje się ono na razie niewielkie, bo deweloperzy dysponują zapasem mieszkań, na które uzyskali pozwolenia na budowę, ale jeszcze jej nie zaczęli. Jednak w Warszawie, Krakowie, Trójmieście i Wrocławiu aktywność inwestycyjna firm deweloperskich jest w tym roku zbyt mała w stosunku do popytu. Jeśli wzrośnie tam jeszcze bardziej, to zapas mieszkań w pozwoleniach na budowę uzyskanych także w poprzednich latach szybko się wyczerpie.

Z punktu widzenia kupujących zagrożenie znacznie lepiej obrazuje struktura cen mieszkań w ofercie firm deweloperskich. Z danych BIG DATA RynekPierwotny.pl wynika, że nie dość, że jest ich mniej, to w ofercie zmniejszyła się liczba takich, które można kupić za cenę nie przekraczającą 9 tys. zł za m kw. Ba, w Warszawie i Krakowie skurczyła się też w tym roku pula mieszkań z ceną poniżej 12 tys. zł za metr. We wszystkich metropoliach wzrósł natomiast udział lokali droższych. Nie jest to tylko efektem podnoszenia cen przez deweloperów. Pamiętajmy, że równocześnie wyprzedają się najtańsze mieszkania. Tego rodzaju zjawisko najbardziej widoczne jest w tym roku właśnie w Krakowie, Warszawie i Trójmieście.

W najbliższych miesiącach deweloperzy działający w największych miastach powinni zwiększyć podaż mieszkań dostępnych dla nabywców kredytowych. Mogłoby to wyhamować wzrost średniej ceny metra kwadratowego. W lipcu taka sytuacja miała miejsce w Warszawie i Łodzi. Średnia cena metra kwadratowego była tam o 1 proc. niższa niż w czerwcu. W stolicy nie wzrosła ona także w czerwcu, bo sporo niższe były ceny mieszkań wprowadzonych przez deweloperów do sprzedaży.

Źródło: materiały prasowe GetHome.pl