Strach paraliżuje inwestorów

opublikowano: 28 lutego 2020
Strach paraliżuje inwestorów lupa lupa

Przez dużą część lutego w naszych komentarzach dziwiliśmy się obojętności rynków na rosnące zagrożenie koronawirusem. Jeszcze w ubiegłym tygodniu na Wall Street i w Europie Zachodniej panowała euforia. Ta bardzo szybko przerodziła się w panikę.

Nie ma już wątpliwości, co do tego, że wirus rozprzestrzenia się globalnie, a zatem scenariusz, w którym jest to jedynie problem Chin jest już nieaktualny. Wczoraj odnotowano 956 nowych przypadków poza Chinami i tylko 327 w Chinach, przynajmniej oficjalnie. Co więcej przypadki notowane są już na wszystkich zamieszkałych kontynentach. O ile koszty ekonomiczne drakońskich rozwiązań podjętych przez Chiny są spore (co oficjalne dane powinny dopiero potwierdzić), dzięki temu władze mogły zapobiec rozprzestrzenieniu się epidemii na cały kraj. Szybki przyrost zachorowań we Włoszech i Korei pokazuje, że wirus rozprzestrzenia się bardzo łatwo i bez skutecznej kwarantanny może to mieć fatalne skutki. Nie brakuje obaw, że mniej rozwinięte kraje nie będą sobie radzić z powstrzymaniem infekcji, a przecież pojedyncze przypadki notowane są już w Indiach czy Nigerii, w wątpliwość poddawane są też oficjalne statystyki z Iranu. Z kolei środki ostrożności muszą uderzyć w łańcuchy dostaw.

Agencja Moody's już teraz zapowiedziała, że w pierwszej połowie roku czeka nas globalna recesja. W tym kontekście ostatnie spadki na światowych giełdach nie wydają się przesadzone. W 2008 roku, kiedy globalna gospodarka stanęła (choć z innych powodów) przecena wyniosła ponad 55 proc., 20 lat temu bez takiego czynnika bessa miała zasięg 50 proc. na indeksie S&P500, jedynie z powodu przewartościowania spółek, podobnego jak miało miejsce jeszcze kilka dni temu.

Na rynku walutowym rządzą jen, frank i euro. Choć problemy dotyczą obecnie w dużym stopniu Japonii i Europy, japońskie oszczędności wracają z innych rynków, z kolei euro zyskuje wobec silnie rosnących oczekiwań na cięcia stóp procentowych w USA. Ogólnie reakcja rynku walutowego jest relatywnie spokojna. Wynika to po części z faktu, iż w świecie niskich stóp procentowych spekulacja na różnicach stóp nie była posunięta tak daleko jak w przeszłości. Również akcje rynków wschodzących nie były tak przewartościowane jak rozwiniętych. A to oznacza, że mniej kapitału z nich ucieka i choć widzimy kurs CHFPLN najwyżej od 3 lat, przecena złotego wobec franka nie jest paniczna.   

Dziś w kalendarzu spora dawka danych, m.in. wstępna inflacja za luty w Niemczech (14:00) oraz inflacja PCE w USA (14:30) za styczeń. W normalnych okolicznościach byłyby to bardzo ważne dane dla rynku walut. Teraz jednak liczy się tylko wirus.

dr Przemysław Kwiecień, Główny Ekonomista XTB

Komentarze (0)
Dodająć komentarz, akceptujesz regulamin forum.
dodaj komentarz
 
 

obecnie brak komentarzy, zapraszamy do komentowania.

 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła