Tragikomedia w Londynie

opublikowano: 13 marca 2019
Tragikomedia w Londynie lupa lupa

To, co dzieje się w brytyjskiej polityce od kilku miesięcy przypomina farsę. Od dawna zakładaliśmy, że okres negocjacyjny brexitu zostanie przedłużony, pozostaje pytanie „na jak długo?". Niestety rykoszetem obrywa się europejskiej gospodarce.

W zasadzie już od grudnia było jasne, że Brytyjczycy nie mają pomysłu na Brexit, przynajmniej takiego, który mógłby uzyskać większość w parlamencie. Ponieważ otwartej granicy z Irlandią nie da się pogodzić z wyjściem z unii celnej i opuszczeniem wspólnego rynku wszelkie rozmowy, zapewnienia i dywagację były od początku skazane na niepowodzenie. Podobnie było z wczorajszym głosowaniem nad umową rozwodową, która przepadła już raz w styczniu. Nieco większa liczba głosów „za" jest raczej wyrazem rezygnacji niektórych posłów niż efektem przekonania ich rozmowami May z Junckerem. Dziś odbędzie się głosowanie nad tym, czy parlament chce wyjścia z UE bez porozumienia. Dla takiego scenariusza nie ma większości, dlatego najprawdopodobniej jutro odbędzie się kolejne głosowanie nad wydłużeniem artykułu 50, a zatem okresu negocjacyjnego.

Warto pamiętać, że Brytyjczycy mogą o takie wydłużenie jedynie poprosić. Przyjmuje się oczywiście, że Unia wyda zgodę, choć jest kilka komplikacji. Po pierwsze już w maju odbędą się wybory do europarlamentu i w związku z tym jest pytanie, czy Brytyjczycy powinni brać w nich udział? Theresa May chciałaby wydłużenia okresu o maksymalnie trzy miesiące, co mogłoby pozwolić na uniknięcie tego dylematu (pierwsza sesja parlamentu jest w lipcu). Z drugiej strony mówi się o tym, że Unia chciałaby wydłużenia artykułu aż o dwa lata. Co prawda niepewność nadal ciążyłaby gospodarce, ale jednocześnie unijni politycy mogliby liczyć na zmianę preferencji politycznych na Wyspach i przeprowadzenie drugiego referendum. Pojawia się też kwestia brytyjskiego wkładu do unijnego budżetu, który miałby wzrosnąć przy przedłużeniu okresu negocjacyjnego. Z punktu widzenia funta, im dłuższy okres, tym teoretycznie lepiej.

Wydarzenia w Europie nie powinny nam całkowicie przysłonić tego, co dzieje się w azjatyckiej gospodarce, skąd w nocy napłynęły same negatywne wiadomości: spadek nastrojów w Australii, spadek sprzedaży domów w Nowej Zelandii, kolejny duży spadek zamówień na maszyny w Japonii – to wszystko pokazuje, że ważny motor światowej gospodarki radzi sobie coraz gorzej.       

W dzisiejszym kalendarzu, poza kolejnym głosowaniem w brytyjskim parlamencie (tuż po 20:00), mamy dane o zamówieniach na dobra trwałe w USA za styczeń oraz dane o cenach producenta w lutym (obydwa raporty 13:30), zaś później dane o zapasach paliw (15:30). W nocy czeka nas pakiet miesięcznych danych za luty z Chin (3:00).

Dr Przemysław Kwiecień, Główny Ekonomista XTB

 

 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła