Xbox 360. Białe cacko idzie na emeryturę

opublikowano: 9 czerwca 2016
Xbox 360. Białe cacko idzie na emeryturę lupa lupa
fot: East News/ AP Photo / Matt Slocum
Historia konsoli Xbox mogłaby być tematem trzymającego w napięciu filmu: mamy tu pojedynek kolosów biznesu, dramaturgię, zwroty akcji, rywalizację fanatyków, a w tle eksplozje i „czerwony pierścień śmierci”…
 
Gdy od koniec 2005 r. na półki sklepowe trafiła konsola Xbox 360, mało kto zdawał sobie sprawę z tego, jak długo ta technologia miała towarzyszyć graczom. Xbox bez wątpienia odmienił gaming. Ale teraz, wraz z zakończeniem produkcji 20 kwietnia 2016 r., przechodzi do historii i legendy. Do historii, bo Xbox 360 była jedną z najdłużej obecnych na rynku konsol. Do legendy, gdyż dla producenta – informatycznego giganta Microsoft – Xbox 360 była kurą znoszącą złote jaja i jednym z największych sukcesów w historii firmy.
 
Przed Xboxem
 
Xbox 360 jest drugą w kolejności maszyną w rodzinie – pierwsza konsola, nazywana po prostu Xbox, pojawiła się na rynku USA w 2001 r. (w 2002 w Japonii oraz Europie). Była to nie tylko pierwsza konsola wyprodukowana przez Microsoft, oferowała też pewien techniczny postęp względem konkurencji – po raz pierwszy zastosowano w niej dysk twardy zamiast kosztownych kart pamięci o niewielkiej pojemności. Microsoft zdecydowany był podbić nią rynki w Europie i USA, dotąd zdominowane przez konkurencyjne maszyny produkowane przez Sony, Sega oraz Nintendo – koncerny z Japonii mające ogromne doświadczenie w produkcji sprzętu gamingowego.
Plan przełamania potęgi Japończyków wydawał się karkołomny, wręcz nierealny. Nintendo rządziło rynkiem konsol od 20 lat. Z kolei Sony, po ogromnym sukcesie pierwszej maszyny z rodziny Playstation, wchodziło na rynek z konsolą Playstation 2, uznaną za najlepszą konsolę swojej generacji. Względnie najłatwiejsza do pokonania wydawała się Sega, która po megasukcesie z konsolą Sega Genesis na początku lat 90., potem zaliczała kolejne klęski wraz z konsolami Saturn i Dreamcast.
Choć Xbox nie podbił rynku w Japonii (Microsoft starał się jak mógł, ruszając nawet ze specjalną kampanią marketingową, korzystającą z popularnej w Kraju Kwitnącej Wiśni stylistyki Manga), ale okazał się sukcesem w USA i Europie.
Jednak Xbox był tylko projektem rozpoznawczym. Prawdziwa rewolucja miała nadejść wraz z zapowiedzią kolejnej konsoli w linii Xbox – maszyną 360. Okazało się, iż Microsoft planuje dłużej zagrzać miejsce na rynku konsolowym i mimo iż firma założona przez Billa Gatesa działa pozornie chaotycznie, to w istocie realizuje dokładny plan.
 
360 stopni technologii
 
Microsoft szybko przeskoczył z technologii Xbox na wyższy poziom. Już w 2003 r. zaprezentowano pierwsze screenshoty (obrazki przedstawiające grafikę w grach), które budziły zarówno podziw, jak i niedowierzanie. Gdy na dodatek firma zaprezentowała zwiastuny z „Gears of War” mającej być sztandarową grą nowej maszyny – gracze uznali, iż Microsoft… oszukuje. Ale potem do ich rąk trafiła sama konsola…
Xbox 360 pojawił się w sklepach w USA 22 listopada 2005 r., w Europie – 2 grudnia, w Japonii – 10 grudnia, z kolei w Polsce w listopadzie 2006. Okazało się, że słowo „rewolucja” nie padało na wyrost – konsola Xbox 360 oferowała nie tylko najnowocześniejsze rozwiązania techniczne, ale też jej możliwości miały być dopiero odkrywane i odblokowywane przez programistów i twórców gier w kolejnych latach. Odbiorcy otrzymali maszynę dosłownie wyprzedzającą swoją epokę.
Konkurencja jednak deptała Microsoftowi po piętach. Sony w 2006 r. wypuścił swoją nową konsolę – Playstation 3. Czarną bestię, także pod względem technologicznym. Maszyna japońskiego giganta była potężniejsza od konsoli Amerykanów, oferowała lepszą grafikę i szybszy procesor. I najważniejsze – „trójka” była bezawaryjna. Tymczasem awarie były zmorą maszyny Microsoftu.
 
Czerwony pierścień śmierci
 
Opisana poniżej historia z koleżeńskiego kręgu autora tekstu przybliża realia związane z użytkowaniem Xboxa 360 przez pierwszych klientów.
Kolega i jego brat maszynę Microsoftu otrzymali wkrótce po amerykańskiej premierze, na święta Bożego Narodzenia w 2005 r., na długo przed pojawieniem się konsoli w polskich sklepach. Spora radość, czyż nie? Jednak problemy pojawiły się już pierwszego dnia. Rozpakowany i podpięty do telewizora Xbox był obiektem podziwu całej rodziny – biała maszyna wydawała się oferować możliwości dotychczas niewyobrażalne, co więcej, dzięki obecności dwóch kontrolerów bawić mogli się wszyscy. Niestety, radość nie trwała długo. Po dwóch godzinach spod obudowy dobył się swąd spalenizny. Czarny ekran telewizora i czerwony pierścień otaczający włącznik konsoli był sygnałem krytycznego błędu maszyny.
Wtedy jeszcze kolega i jego rodzina nie zdawali sobie z tego sprawy, że spoglądali właśnie na „czerwony pierścień śmierci”, Red Ring of Death (w skrócie RROD), jeden z symboli wczesnego okresu życia linii Xbox360. Ojciec kolegi bezskutecznie szukał pomocy w serwisach w Polsce – te jednak dysponowały doświadczeniami i częściami maszyn starszej generacji i choć o 360 słyszeli, nie podejmowali się skomplikowanej naprawy. Dopiero jeden ze specjalistów, który sam sprowadził swój prywatny egzemplarz z USA, podjął się naprawy, która tylko na krótko przywróciła maszynę do działania. Jak się jednak okazało, zatrważająca liczba egzemplarzy borykała się z tym samym problemem. Sam Microsoft nie potrafił zaradzić awariom.
Firma zdecydowała się więc na bezpłatną naprawę lub wymianę. Okazało się bowiem, iż hardware konsoli jest wrażliwy na przegrzewanie się. „Czerwony pierścień” był znakiem śmierci konsoli, która po wystąpieniu awarii nadawała się do wyrzucenia.
 
Święte wojny konsolowe
 
Co ciekawe, odbiorcy wybaczyli maszynie Microsoftu tę technologiczną wpadkę. Był to iście bezprecedensowy akt przebaczenia w wykonaniu konsumentów, którzy po prostu przyzwyczaili się i polubili 360-kę. Mało tego, maszyna do dziś posiada spory klub fanów, gotowych bronić białej (lub czarnej – modele występują już w różnych wariantach) maszyny przed atakami konkurencji z Sony.
Bo ciekawym aspektem rywalizacji na rynku konsol są tzw. święte wojny między oddanymi zwolennikami każdej z maszyn. Tak było w latach 80., gdy Nintendo rywalizowało z Segą, tak było też w latach 90., gdy segowski Saturn szedł na zderzenie z maszyną Playstation. Teraz mamy do czynienia z wciąż trwającą wojną między fanami, czy może fanatykami, linii Xbox a Playstation, konflikt przeszedł bowiem w nową fazę wraz z premierami maszyn Xbox One oraz Playstation 4.
Jednak w trakcie poprzedniej generacji to właśnie Xbox 360 cieszył się większą popularnością. Choć konsola ta miała słabsze osiągi od produktu Sony, to o jej sukcesie zdecydowało co innego: otwartość na użytkownika, prostota działania, przyjazny projekt menu. I ta prostota przełożyła się na sprzedaż – Microsoft ostatni raz ujawnił ją w 2013 r. Do tego czasu Xbox 360 znalazł łącznie 78,2 mln nabywców, co oznaczało, że była najchętniej nabywaną konsolą swojej generacji. Była to też najchętniej nabywana konsola w historii trzech maszyn Microsoftu.
Ale mamy też inne dane. W roku 2014 Microsoft dzięki swoim urządzeniom gamingowym (konsolom, peryferiom etc.) zarobił oszałamiającą kwotę 10 mld dol., a pamiętajmy, iż rok 2014 wciąż był okresem produkcji konsoli 360. Dokładnych wyników sprzedaży modelu 360 jednak Microsoft już wtedy nie ujawniał, powoli przygotowując się do zamknięcia linii produkcji w 2016 r.
Xbox to nie tylko sama konsola, ale i sprzęt budowany wokół niej. Użytkownicy doczekali się licznych gadżetów, z których do najpopularniejszych bez wątpienia należy system Kinect oraz kierownica. O ile działania kierownicy w przypadku gier wyścigowych i samochodowych nie trzeba chyba wyjaśniać, o tyle system Kinect zasługuje na wzmiankę.
Po tym jak Nintendo ruszyło ze swoją technologią motion-sensor w konsoli Wii konkurencja miała wrażenie, że kolos z Japonii depcze jej po piętach. Tym samym rozpoczęto prace nad własnymi technologiami. Po kilku latach mogliśmy podziwiać efekty. Sony zaprezentowało Playstation Move – system oparty na jednym lub dwóch kontrolerach, zakończonych kolorową kulką. Całość przypominała raczej dziecięcą grzechotkę niż sprzęt dla graczy i faktycznie w ostatecznym rozrachunku okazała się dla Sony klapą. Lepiej z zadaniem poradził sobie Microsoft.
W 2009 r. zaprezentowano system Kinect. On także był oparty na technologii reakcji na ruchy gracza przed telewizorem, jednak nie wymagał dodatkowych kontrolerów, a jedynie montażu i aktywacji sensora ruchów. W efekcie rynek zalały tytuły sportowe i fitnessowe wymagające od gracza interakcji z maszyną. „Kinect Sports”, „Dance Dance Revolution” i inne tytuły miały być przyjazne dla całej rodziny i przenosić rozrywkę w nową erę. Nie przeniosły.
Producenci nie mieli pomysłu na zastosowanie technologii motion-sensor – wciąż bardziej popularne były gry oparte na klasycznym rozwiązaniu, czyli kontroler plus kanapa. Microsoft musiał zmierzyć się ze smutną rzeczywistością – odbiorca masowy nie był Kinectem zainteresowany.
 
Koniec historii
 
21 maja 2013 r. odbyła się oficjalna prezentacja konsoli Xbox One – następcy 360. Nie obyło się bez problemów technicznych i organizacyjnych. Ale Microsoft poradził sobie z nimi o wiele gorzej niż miało to miejsce w przypadku poprzedniej maszyny – jakby producent stracił zapał.
Posiadacze Xboxa 360 niechętnie przesiadali się na nowy model. Część z nich z kolei w ogóle rozstała się z Microsoftem, preferując nową maszynę Sony, Playstation 4. W roku 2015 Microsoft zaczął zmieniać strategię – Xbox One ma być bowiem platformą wielofunkcyjną, domowym centrum rozrywki, a nie tylko konsolą do gier. Co więcej, Microsoft planuje zintegrować One z platformą Windows 10 i PC, w efekcie czego biblioteka gier na obie maszyny ma drastycznie się powiększyć. Czy Amerykanie odnaleźli wreszcie drogę dla swojej maszyny? Na pewno jest to bardzo interesujący kierunek ewolucji. Wiemy też, że konsola od początku ma wspierać scenę moderów gier (graczy-zapaleńców ingerujących w kod danego tytułu i zmieniających go). Co więcej, Xbox aktywował tzw. wsteczną kompatybilność, umożliwiającą granie w tytuły z 360 na One, choć w dość dziwacznej formie, wymagającej obecności aktywnej usługi internetowej Xbox Live na maszynie.
Microsoft robi więc wszystko, by odrobić straty względem produktu Sony, choć także zalicza wpadki. Jak dotąd wszystkie tytuły, które miały podnosić sprzedaż maszyny, okazały się klapami. „Ryse: Son of Rome” czy „Halo 5” zostały zmasakrowane przez gamingową krytykę. Na horyzoncie Microsoft nie ma na razie żadnego nowego tytułu, poza zapowiedzianym naprędce „Gears of War 4”.
Jednak należy pamiętać, iż walka między gigantami trwa, a zyskują odbiorcy. Xbox One może jeszcze pokazać pazur, tak samo jak zaskoczyć może nas Sony. Bez wątpienia jednak epoka Xboxa 360 minęła bezpowrotnie, choć wciąż czekają na wydanie tytuły przeznaczone także i na tę maszynę.
 
Autor: Arkady Saulski
 
Zapraszamy do czerwcowego wydania "Gazety Bankowej".
 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła