Złoty ofiarą napaści Rosji

opublikowano: 25 lutego 2022
Złoty ofiarą napaści Rosji lupa lupa
fot. Pixabay

Atak Rosji na Ukrainę powoduje panikę na rynkach finansowych. Złoty mocno traci, kurs EUR/PLN przekroczył 4,65 i znalazł się na najwyższym poziomie w tym roku. Najdroższe od grudnia były również dolar, funt i frank. Inwestorzy czekają na dalszy rozwój wypadków, reakcję Zachodu i nowe sankcje.

Ostro pikują rynki akcji, drożeje złoto. To znak, że na rynkach finansowych zapanował strach. To zawsze złe informacje dla złotego i innych walut rynków wschodzących, z których w kryzysowych momentach odpływa kapitał. Oczywiście tym razem geograficzna bliskość działań wojennych stawia polską walutę w bardzo trudnym położeniu i może zwiastować jej dalsze osłabienie. Kurs EUR/PLN może w każdej chwili rosnąć do 4,68, czyli szczytów z ubiegłej wiosny, a następnie w kierunku 4,74, czyli dwunastoletnich maksimów ustanowionych trzy miesiące temu. W chwilach paniki i sięgającej zenitu niepewności kapitał jak magnes przyciągają tzw. bezpieczne przystanie, czyli waluty o defensywnym charakterze.

Do takiego grona można zaliczyć franka, ale także dolara, które i tym razem potwierdzają swoją renomę i w dwadzieścia cztery godziny podrożały o 3,5-4 proc. – komentuje Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl. 

Konflikt spycha fundamenty na dalszy plan

Napaść Rosji na Ukrainę odrywa kursy walut od fundamentów. Gdyby nie inwazja, to za euro płacilibyśmy najprawdopodobniej niecałe 4,50 zł. Kolejne podwyżki stóp procentowych i zaostrzenie retoryki ze strony banku centralnego długo zapewniały złotemu zachowanie relatywnej stabilności. Dzięki tym atutom złoty stał się nieco mniej wrażliwy na rynkowe turbulencje, nie tylko związane z czynnikami geopolitycznymi, ale także np. ze zbliżającym się podnoszeniem stóp procentowych w USA. W obliczu ataku na Ukrainę atuty po stronie złotego zostały zepchnięte na daleki plan, a do jego powrotu na wzrostową ścieżkę potrzebna jest deeskalacja konfliktu, na którą w tej chwili wskazuje niewiele – dodaje ekspert Cinkciarz.pl

NBP może ruszyć złotemu z odsieczą

Gwałtowna przecena złotego to nie lada zmartwienie dla władz monetarnych, które liczyły, że niższe kursy walut odegrają wspierającą rolę w walce z inflacją. Na domiar złego atak Rosji skutkuje dodatkowym podbiciem cen paliw i zbóż. Cena baryłki ropy na giełdzie w Londynie przekracza 100 dolarów. Notowania pszenicy w Chicago w trzy dni podniosły się o kilkanaście procent i są najwyższe od 2013 roku. Konflikt ma ewidentnie oddziaływanie proinflacyjne, co dodatkowo może wywoływać alarm w Narodowym Banku Polskim.

Im mocniejsza i trwalsza będzie presja na osłabienie złotego, tym wyższe prawdopodobieństwo, że z odsieczą polskiej walucie przyjdą władze monetarne. Po wycelowanych w umocnienie waluty komentarzach prezesa NBP z końcówki stycznia i pierwszej części lutego, umocnienie złotego było skromne i ulotne. Może to sugerować, że tym razem nie skończy się na słowach. Na konferencji po posiedzeniu RPP duże poruszenie wywołała wypowiedź prezesa Adama Glapińskiego o rozważaniach, by wymiana unijnych funduszy nie była prowadzona w banku centralnym, lecz na rynku. Gdyby środki walutowe rządu faktycznie stały się źródłem dodatkowego popytu na złotego, to byłby to potężny impuls do jego umocnienia – podsumowuje Bartosz Sawicki.

Źródło: materiały prasowe

 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła