Koniec ery w FED
Era Janet Yellen jako szefowej Fed zakończyła się. Od trzech tygodni najważniejszym bankiem centralnym na świecie włada Jerome Powell, jednak jak dotąd unikał kontaktu z mediami. Dlatego rynki będą niezwykle ciekawe jego wypowiedzi na temat stanu gospodarki i polityki pieniężnej w Kongresie.
Choć może być to czysty zbieg okoliczności, ledwie Yellen ustąpiła ze stanowiska na rynkach znacznie wzrosła zmienność, rentowności obligacji skoczyły w górę, a Wall Street zaliczyła pierwszą od 400 dni korektę cen akcji. Po takim turbulentnym przywitaniu Powella na stanowisku szefa Fed jego wypowiedzi będą śledzone z jeszcze większą uwagą. W teorii Powell ma być w prostej linii kontynuatorem polityki Yellen, tak jak ona kontynuowała politykę Bena Bernanke. Jednak punkt, w którym znajduje się polityka pieniężna w USA jest wyjątkowy. Rok 2017 był pierwszym od kryzysu, gdy stopy procentowe były podnoszone już w miarę regularnie i taka regularność oczekiwana jest także na ten rok. Dodatkowo jednak Yellen zapoczątkowała ograniczanie bilansu banku centralnegp, które mocniej odczuwalne będzie dopiero w tym roku. To tak jakby Fed dodatkowo podnosił stopy procentowe. Rynek to zauważył i w ostatnich tygodniach doszło do sporej przeceny obligacji. Ponieważ ich ceny mają wpływ na koszt pieniądza w gospodarce, a także pośrednio na ceny akcji, obawy inwestorów nie były przypadkowe. Jerome Powell już jutro (o godzinie 16:00 naszego czasu, już o 14:30 poznamy tekst wystąpienia) przedstawi półroczny raport o polityce pieniężnej i gospodarce w Kongresie, a ponieważ będzie to jego pierwsze istotne wystąpienie, jeszcze przed pierwszą konferencją po typowym posiedzeniu Komitetu Otwartego Rynku, będzie ono traktowane jako pewnego rodzaju expose, naznaczenie linii, po której poruszać będzie się kierowany przez niego Komitet.
Powell niespecjalnie może wycofać się z tempa zacieśniania narzuconego przez Fed. W ostatnim czasie większość danych sugeruje raczej zwiększenie pola dla podwyżek stóp – dane pokazały wzrost inflacji i dynamiki wynagrodzeń, Trump podpisał ustawę obniżającą podatki, zaś Kongres dość lekkomyślnie zwiększył deficyt przy okazji ostatniej ustawy finansującej. Dlatego rynki skoncentrują się na tym, czy Powell w ogóle będzie próbował interweniować słownie, zatrzymując przecenę obligacji czy też da zielone światło dla kolejnych, być może nawet czterech podwyżek stóp w tym roku.
Na razie rynki przyglądają się sytuacji z dość dużym spokojem, choć i danych w tym tygodniu nie brakuje – jutro poznamy raporty o zamówieniach i nastrojach konsumentów w USA, w środę rewizję raportu o PKB w USA oraz wstępne dane o inflacji w strefie euro, zaś w czwartek indeks ISM i inflację PCE w USA. W Polsce najciekawszy będzie szczegółowy raport o PKB za czwarty kwartał, który rozwieje wątpliwości na temat struktury wzrostu. O 8:30 euro kosztuje 4,1716 złotego, dolar 3,3860 złotego, frank 3,6279 złotego, zaś funt 4,7471 złotego.
Przemysław Kwiecień główny ekonomista XTB